Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
domiasta,acoinnegozaszyćsięsamotniewniewielkiej
wiosce,doktórejjedziesiętrzykilometryleśnym
duktem.Niezapomniałajednakuczuciaspokoju,jakie
ogarnęło,gdystojącnałącerozciągającejsiętuż
zaogrodzeniem,słuchałabrzęczeniaowadówiszumu
drzewrosnącychnaprzeciwległym,wysokimbrzegu
rzeczkipłynącejnieopodal.
Rano,przyśniadaniu,Karolinanadalbyła
naburmuszona,alejejżalkoncentrowałsięteraz
nafakcie,żematkaniepowiedziałajej,cozamierza.
Toteżmójdom.Wychowałamsiętutaj.Jakmogłaś
takpoprostupominąćmniewswoichplanach?spytała,
rozgoryczona.
Czygdybyświedziała,starałabyśsięmnieodwieść
odtegopomysłu?
Pewnie!Przecieżto,corobisz,toidiotyzm.
Właśniedlategociniepowiedziałam.Zresztąnietylko
tobie.RównieżciociaDariaiwujekMirekniemieli
oniczympojęcia.Niechciałam,żebyktokolwiekwpłynął
namojądecyzję.
Amożegdybyśznamiporozmawiała,wybilibyśmy
citengłupipomysłzgłowy?Możekomuśudałobysię
przemówićcidorozsądku.Mamo,nigdyniemieszkałaś
nawsi,niemaszpojęcia,zczymsiętowiąże.
Maszrację.Podałacórcekubekzgorącymkakao
iusiadłanaprzeciwkoniejprzydużymkuchennymstole.
Przezlatasłużyłbiesiadomniezliczonejilościgości,ale
terazprzytłaczałAlinęswoimirozmiarami
iwspomnieniamichwil,którejużnigdysięniepowtórzą.
Powinnambyłazwamiporozmawiać.Prawdę
powiedziawszy,niesądziłam,żesprawypotocząsiętak