Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Jakoś…nieprzyszłomitodogłowy.Popatrzyła
zdumąnaustawionerównopodpłotemkolorowe
kontenery:żółty,zielony,czarnyiniebieski.Miałyposto
dwadzieścialitrówpojemnościkażdy,namiesiącpowinno
wystarczyć.
Oneniemogąstaćnazewnątrzusłyszała
zaplecamiprzyjdązwierzęta,przewrócąirozwłóczą
odpadki…
Jakiezwierzęta?Przecieżtepojemnikimająklapy,
pozatymdużeiciężkie…
Atoproblemdlawiększejsarny?Alisytak
sprytne,żepotrafiąwejśćdośrodka…Alenajgorsze
koty,którewałęsająsiępookolicy.Wzeszłymroku
mieliśmytrzy,niewiadomoskąd.Chybaniczyje,
bochude!Pewniezlasuprzyszły.Potrzebujepaniczegoś
zesklepu?Bojadę.Wskazałanarower.
Nie,dziękuję.Niczegominiebrakuje.Dopierogdy
schowałapojemnikidojednejzdwóchszopizmęczona
wróciładodomu,zorientowałasię,żemaostatniąrolkę
papierutoaletowego.
Jaksięmasz?Dariadzwoniłaniemalcodziennie,
więcAlinyniezdziwiłwieczornytelefon.
Dobrze.Żyję,jaksłyszysz.Mamnowiutkiepojemniki
naśmieci.
Rozumiem,paniprezes,żetonajwiększaatrakcja
wtymtygodniu?Niedługopowieszmi,żemiłosobie
pogawędziłaśzszambiarzem…
Omatko,szambo!Zerwałasięzkanapyipobiegła
dokarteknalodówce.Muszęjutrosprawdzić,czynie
jestprzepełnionei…
Dość!Siostraśmiałasięwgłos.Niechcęznać