Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ajadosłowniezdarłemzniejmajtkiiwbiłemsięwnią
ztakimzapamiętaniem,jakbyladamomentmiałsię
skończyćświat.Opierałasięoparapet,azazalaną
strugamiletniejulewyokiennąszybą,kolorowe
irozmazane,migotałyświatłapobliskiegoparkingu.
Ugryzłemjąwramię.Krzyknęła,ajamocniejnaparłem
naniąbiodrami.Kiedydoszła,wysunąłemsięzniej
ispuściłemnajejpośladki.Odwróciłasiętwarządomnie
iznówlekkoprzygryzłamojądolnąwargę.
–Zębyzazęby.Nielubiębyćgryziona–szepnęła
pochwili.
–Alepieprzonatak?–Uśmiechnąłemsię.
–Pieprzonatak–przyznała.
–Zdradziszmiswojeimię?–zapytałem,podnosząc
zpodłogijejmajtki,którychkoronkapękławdwóch
miejscach.
–Acoztąinformacjązrobisz?–zaśmiałasię.
Pochwilitanecznymkrokiem,zmysłowokołysząc
biodrami,podeszładobarku,wyjęłazniegominiaturową
flaszeczkęhennessyiodkręciłabutelkę.
Pijąc,patrzyłaprzezoknonazalanydeszczemparking.
Podszedłemiobjąłemjąodtyłu,zamykającwuścisku,
aonasięspięła,jakbytakidotykbyłdlaniejczymś
niezręcznym.
–Wybacz–rzuciłem,niecoskonfundowanyjejnagłym
dystansem.
Wzruszyłaramionami.
Wpokojupanowałpółmrokrozświetlonyjedynie
kolorowąpoświatązpobliskiegobillboardu,ależadne
znasniewłączyłoświatła.
–Jakdługojesteśżonaty?–zapytałapodłuższejchwili
milczenia.
–Niecałyrok–powiedziałemzgodniezprawdą.
–Awcześniej?Bozakładam,żebyłojakieśwcześniej.
–Wcześniejbyłygłównienaukaipraca.Nowa
specjalizacja,kilkalatwLondynie,trochęluźnych