Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
gonablacieobokpieca.Mojmirwciążbacznie
obserwował.Całyczasbyłaodwróconadoniego
plecami.Zwróciłuwagęnajejwłosylśniącetysiącami
słonecznychrefleksów.Ciąglestojącnapalcach,
pochylałasięnadblatem.Gdyskończyłanapełniaćkufel
tak,żegęstabiałokremowapianawystawaławysoko
ponadbrzeg,odstawiłaantałek.
Wczorajmiałeściężkidzień,zarazcisiępoprawi.
Wjejgłosiedetektywwyłowiłnutkęśmiechu.Usilnie
próbowałsobieprzypomnieć,cowczorajrobił.Niemógł.
Cieszęsię,żeniedługoznowubędziemyrazem
powiedziałapewnie.Mojmirprzezchwilęzastanawiał
się,comanamyśli.Jejdźwięcznygłos,choćpozornie
miłyiżyczliwy,wzbudzałwnimlęk.Kobietaobjęłakufel
dłońmiiostrożniegopodniosła.Mojmirzauważył,żejuż
niestoinapalcach.Miałwrażenie,żeczaszwalnia,
apowietrzewpomieszczeniuwibruje.Ważąckażdyruch,
zaczęłasięodwracać.Sekundywydłużałysiębezlitośnie…
Nagłyhukperunowejbłyskawicywdzierającysiębrutalnie
dosypialniwyrwałzlanegozimnympotemMojmira
zesnu…