Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
rozgardiaszu:„Wystraszyłamsięimodliłam,żebynaprawdęnieumarł.
Dorwałeśsięoczywiściedoczekoladek,jakniktniepatrzył.
Nototerazszalejemydoszóstejranoijutropoprawka”.
PrzepchałemsiędopanaJuliana.Przekrzykująchałasy,
poprosiłemorozmowęnatarasie.Wyszedłnieufny.Powiedziałemmu,
żemamteorięnatematczasuiżycia,ijaktomierzyć.
Spłoszyłsię.Wykonałnerwowyruchwargąnaukosnadół.
Pomyślałchyba,żejestemnietego.„Chodzionekrologi,panie
Julianie,bardziejniżoczas.Nowiepan...”,powiedziałemdesperacko.
Zajrzałmiwokojakptakprzeddziobnięciem.„A,nekrologi,
rozumiem,wyraźniezaskoczyłymutrybikiwmózgu.Pamiętamnaszą
rozmowę.Panmyśli,cieszęsię,bowiększość,towiepan,no,tylko
chcąwypićizjeść,no”.
Siedliśmy.Wyłożyłemmuozegarachżycia,oNavratiluijego
trzydziestujedenminutach.Przerwanonam,zmuszonodonakładania
natalerzyki.Znówsiedliśmy.Postawiłemmójtalerzyknaotwartym
pianinie,roztargniony.Jajkowmajoneziestoczyłosięnaklawisze.
Przetarłemrękawem.Wyszłyprzyokazjitonyzarzynania.Ktoś
krzyknął:„Brawo,daćmuwódki”.Wszyscyspojrzeliwmoim
kierunku.Skonfundowałemsię.NaszczęściepanJulianprzejął
inicjatywę.Przyniósłzkuchniścierkęiprzetarłstarannie
idemonstracyjnieklawisze.„Występbędzie,alepóźniej”,zażartował
nawet,ucinającgłupiedocinkinamójtemat.Wziąłmniepodramię,
jakmałedziecko,iwyprowadziłnataras.Tamzacząłodwytarcia
ściereczkąmojegoupapranegorękawa.Skończywszy,powiedział:
„Świetnateoria.Wmigtochwyciłem.Dwanaściegodzintożycie.
Obliczeniabardzołatwe.12razy60daje720minut.Jakktoś
poszedłnawojnę,mającdwadzieścialatistraciłnogę,tostracił
ogodzinie3.40zczymśtam.Wiepan,jajestemzzawodu
cybernetyk,mnietojestłatwoszybkoliczyć”.
Próbowałemmujeszczeswojąteorięuzasadniać.Onprzerwał
toszybko.Tymbardziejżeniestetyplątałemsięiwracałemrazporaz
dopunktuwyjścia.Wyjaśniłmiwieleiwielezaciemnił,zaszybko
liczył.Rozszerzyłpotencjalnemożliwościmojejteorii.Niezagłębiał
się,alestwierdził,żemożnacaływiekpotraktowaćjakobiegtarczy,