Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wizualizującorgięzprzystojnymkurierem,któryślinisię
namójwidokimakołekzamiastjęzyka,gdyodzywamsię
doniegoodbierającprzesyłkiwnaszymcentrumdowo-
dzeniaikreśleniaprojektów.
Anastazjaporazkolejnyinspi-
ruje.Potrzebujęjaknigdywcześniejsesjimasażutantrycz-
negoiudrożnieniakanałówenergetycznych,booszaleję.
WygranazKingąspadłamiznieba,tojestmójtydzieńna
odrodzenieduchoweicielesne.Przyklasnęłamsamasobie.
Otóżpopierwszemasażewpobliskimhotelu,podrugie
nTraktatomiłowaniu”ikakao,apotrzeciegrubykoczrege-
nerująmnie.Zapowiadasięuroczytydzień.Wyszczerzyłam
zębyniczymklaczrżącanawidokworkajabłek.Kołowrót
myślikrążącychpozakątkachwyobraźnizmęczyłmnieipo-
wolipchnąłwobjęciaskrzydlategobożkasnu.
Niedziela.Godzinadwunasta.
TelefondźwięczałfrancuskąpiosenkąZaz.
Sercemiałamwgardle,motylezwinnietańczyłykankana
wmoimbrzuchu.Odebrałam,aleniezdążyłamwypowie-
dziećsłowa.
–Jesteśgotowana...?–niedokończyłzdania.
Wmojejgłowiezatańczyłmilionmyśli.
–Gotowanaco?–mójgłosbrzmiałwesołojakskowronek.
–Gotowanawyjściezdomu,jestprzeraźliwiezimno.
Czapka,szalik,rękawiczki–niezapomnij–przybrałrozka-
zującyton.
–Takjestpaniegenerale–zażartowałam.
42