Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
dziuryanijednymkrytycznymsłowem.
StarszapanizwyrozumiałąminąposadziłaAgnieszkę
natapczaniestojącymwmikroskopijnympokoju.
Delikatnieoczyściłajejskaleczenie,zakleiłachude
kolankoszerokimplastrem,poczymprzyniosłazkuchni
talerzykzciastem.Dopierowtedyzałożyłananosgrube
okulary,otworzyławielgachnyprzybornikzmnóstwem
krawieckichnarzędziizabrałasiędocerowania.
Pomiędzyjednymkęsemadrugimdziewczynka
przyglądałasięzfascynacją,jakpomarszczonedłonie
staruszkizchirurgicznąprecyzjązszywająrównym,
wąskimściegiemdziuręwjejchałacie.
Powiadaszzatem,Agniesiu,żechłopcyzaatakowali
wasbezostrzeżenia?Towyjątkowonieszlachetnezich
strony.
Yhyprzytaknęładziewczynkazustamipełnymi
grysikowca,botalerzyk,którytrzymałanachudych
kolankach,opustoszałwmgnieniuoka.Pychota!
Westchnęła,bezceremonialniewylizującokruszki
miodowegociasta.Aletojeszczeniekoniec.Wyzwałam
ichnahonorowąwalkę,atetchórzenic!Zdziewczynami
dopadniemyichinnymrazem.Popamiętająmnie.
ZwłaszczatengłupiGrzesiekZawadzki!
Oj,dziecko,dziecko!Prababciasięzaśmiała.Masz
wojownicząnaturęZarzewskich.Aczasemlepiej
wyciągnąćrękędozgody.Gdybymoipradziadkowie,
JulianiKazimierz,wporęsiępogodzili,możenasze
rodzinyominęłobywielenieszczęść.
Aleonimnieprzezywają!Dziewczynkasięobruszyła.
Przywszystkich.
Spróbujniezwracaćnatouwagi.Ajakcię
przezywają?
Marchewa.IPinokiowyznałaniechętnie.
Pinokio?
Bo…bomamdługi,garbatynos.