Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Te!Pinokio!Cośmaszkrzywycelownik!Tujestem!
Tutaj!
–Zamknijsię,Zawadzki!Myślałeś,żecięniepoznam?!
–ZacietrzewionaAgnieszkawychyliłasięzzadrzewa,
awtedyktóryśzprzeciwnikówtrafiłjąwczoło.
Uderzenieniezabolałojejzbytnio,leczwnowych
relaksach,okazyjniekupionychprzezmamę„nawyrost”,
nieczułasięzbytstabilnie.Straciłarównowagęiupadła
wzaspę.
–Pinokioleży!
–Ej!Marchewa!Beretkacisięprzekrzywiła!
–Poddajciesię,tchórze!–krzyknęłajednazdziewcząt.
–Samesiępoddajcie!
Wtymmomenciebojoweokrzykiściągnęływkońcu
uwagępaniwoźnej.Ztrzaskiemotworzyłosięoknojej
służbowejkanciapy.
–Hej,ancymonki!–wrzasnęła,wychylającsię
zpapierosemwdłoni.–Cotamsięwyprawia,dojasnej
cholery?!Anichwilispokojuztądzieciarnią.Zawadzki,
Natejko,widzęwas!Ktotamsięjeszczechowa?!
–Nikt,proszępani!–odkrzyknęłazaczerwieniona
Agnieszka,gramolącsięzoblodzonegochodnika.–Mysię
tylkobawimy.
–Jasięwampobawię.Ojciecimatkazłojąwamskórę
zatemokreubrania.Dodomulekcjeodrabiać,anie
taplaćsięwśniegu!Jużwastuniema!Bojakwezmę
miotłęizejdędowas,tomnieruskimiesiąc
popamiętacie!
Przestraszonedziecibłyskawiczniezniknęłyzjejpola
widzenia,rozbiegającsięwróżnestronyosiedla.
ZdyszanaAgnieszkadopieropoddomemZosi
zorientowałasię,żewilgotneodśnieguubranie
tonajmniejszyzjejproblemów.Nastłuczonymkolanie
dostrzegłarozdarciewnowychspodniach.
–Orety!Musiałaśpodrzeć,jaksięprzewróciłaś