Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
elegancki,ładny,szykownypanicz,trochęztwarzy
przypominającyRzymskiegoiokazującymutakwielkie
przywiązanie.
PrzybyszodrazuspostrzegłobecnośćSoniispojrzał
naRyszarda,szukającuniegopomocyczyinformacji,jak
masięzachowaćwobecnieznajomej.
–Jurku–rzekłRyszard,jakbyodpowiadając
napytającywzrokgościa–pozwól...Przedstawięcię.
Soniu,tomójbratanek,JerzyRzymski.ApannaSonia
jest...mojąlektorką.
Młodzipodalisobiedłonieidziewczynachciaławyjść
dyskretnie,abyzostawićpełnąswobodępanom,którzy
musielisiędawnoniewidzieć.
Rzymskijednakjązatrzymał.
–Proszę,niechpanizostanie.Międzynaminie
mażadnychsekretów.Jurekprzyjechałnaświęta
zBerlina,gdziestudiujemedycynę...
–Ipierwsząwizytę,oczywiście,składamstryjowi.
Tylko,żejużsięprzerzuciłemzmedycynynafilozofię
orazliteraturę.
–Nicmiotymniepisałeś–zauważyłstryj.
–Czyżtotakieważne,drogistryjaszku?–roześmiałsię
dobroduszniebratanek.
Rozmowachaotyczna,jakzwyklemiędzybliskimi,
którzydawnosięniewidzieli,toczyłasięswobodnie.
MężczyźnizdawalisięniezwracaćnaSonięuwagi.Ona
patrzyłanastronicęgazetyisłuchałapiąteprzez
dziesiąteichbezładnejgawędy.
Podobałjejsiębratanekpanaiodczasudoczasu
zerkała,nibyodrywającwzrokodgazety,natego
przystojnegochłopca.
Izawszealbospotykałasięzjegowzrokiem,wnią