Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Dochodzimyterazdonajgorszychpodłości...Paspoal!
–Kokardas!–odpowiedziałNormandczyk.
–PonieważpanPejrolniepoddajesię,więctwojakolejprzemawiać
kochanku.
Paspoalzaczerwieniłsiępouszyispuściłskromnieoczy.
–Alebo...–wyjąkał–ja,nieumiemprzemawiaćpublicznie.
–Śmiało,naprzód!–zakomenderowałKokardas,zakręcającwąsa.
–Niebójsię,panowiebędąmieliwyrozumieniedlatwego
niedoświadczeniaimłodości.
–Natoliczę–wyszeptałnieśmiałoPaspoal.
Igłosemdziewczynki,wydającejlekcyekatechizmuzacnyprofos
zacząłtakieopowiadanie:
–P.Pejrolmazupełnąracyę,żeuważaswegopanazadoskonałego
szlachcica.Otokilkaszczegółów,któredoszłydomojejwiadomości.
Janiewidz?wnichniczłego,alezłośliwiinaczejmoglibytosądzić.
PodczasgdytrzechFilipówprowadziłowParyżuwesołeżycie,tak
wesołe,żekrólLudwikgroziłwysłaniemswegosiostrzeńcadojego
majątków–mówiętuoczasachzprzedtrzechlubczterechlat
–jabyłemnasłużbieupewnegodoktorawłoskiego,uczniasławnego
Exili,którysięzwałPiotrGarba.
–PietroGarbazGaety!–przerwałFaenza–znałemgo.Byłtołotr
zpodciemnejgwiazdy!
BraciszekPaspoaluśmiechnąłsięsłodko.
–Byłtoczłowiekspokojny–ciągnąłdalej–dobrychobyczajów,
religijny,uczony,jakksiążki,któryzajmowałsięsporządzaniem
dobroczynnegonapoju,zwanegonapojemdługiegożycia.
Zbirowiewybuchnęliśmiechem.
–Niebójsię!–zawołałKokardas.–Opowiadasz,jakanioł!
Naprzód!
P.Pejrolotarłzlanepotemczoło.
–KsiążęFilipGonzaga–ciągnąłPaspoalprzychodziłbardzoczęsto
odwiedzaćpoczciwegoPiotraGarbę.
–Ciszej!–przerwałmimowoliPejrol.
–Głośniej!–wykrzyknęlizuchowie.
Wszystkotobawiłoichniezmiernie,tembardziej,żewiedzieli,
iżrezultatembędziepodniesieniezapłaty.
–Mów,Paspoal,mów,mów!–wołali,cisnącsiędokołaniego.
AKokardasklepiącpokarkuswegoprofosa,rzekłojcowskim
tonem.
–Tenmałygałgusmapowodzenie,rękoBoska!–Przykro