Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Kimś,kogonigdynieznajdziesz.Ajeślinawet,tosię
niezorientujesz,żetoja...
–Rozpoznamcięwnajbardziejwymyślnym
życiowymkamuflażu.Spotkamcięwnieoczekiwanej
chwiliiwezmęzzaskoczenia.Powiem:–Pięknie
dojrzałaś,awciążjesteśdziewczynką.–Zawahaszsię,
czyzostaćwtejsytuacji,czymożeodejść,boprzecież
jakto,minęłotyleczasu.Udaszzdziwienie:–Panmnie
zkimśpomylił.–Spytasz:–Czyabynapewnosię
znamy?–Apochwili:–Mieliśmyjużkiedyś
przyjemność?–Błysktwoichoczupodyktuje
odpowiedź:–Otak,mieliśmyprzyjemność.Ito
niejedną.
Pomiędzynamisłodkienapięcieiniewiadomo,
codalej.Będzieszwczarnej,eleganckiejsukiencetuż
zakolano,zsuwakiemztyłu.Podejdędociebie
ipowoli,delikatnietensuwakrozepnę.
Niebyłampewna,czytraktowaćserioto,
comówiłeś.Nieistniałwmojejczasoprzestrzeni
momentzadwadzieścialat,tymbardziejzatrzydzieści.
Byłamwterazitu.Miałamcięwtejchwiliinie
chciałamkiedyindziej.
Tobyłjedenztychniewieluwieczorów,któretrwają
wieczność.
Staliśmyrazemnabalkonie.Widzieliśmy,jak
wkolejnychoknachgasnąświatła.Nuciłampiosenkę,
atypalcamiwystukiwałeśobarierkęniespokojnyrytm.
Miałamgołenogi,czułamprzyjemnychłód.Mrugały
donasgwiazdyipomyślałam,żemożetam,
naupstrzonymsrebrnymipunkcikaminocnymniebie,
jesttakasama,równoległadonaspara–dziewczyna
ichłopak,zupełniejakmy.Patrząwnaszymkierunku,
widząnasnajednymzbalkonówwśródjednakowych
betonowychdziesięciopiętrowcówidziwiąsię,