Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
swójpłaszczodbabkiRiversiowinęłasięnim,
zakrywającswójwydatnybrzuch.Odwróciłasię
dopozostałychkobiet.
Ruszajmy.
Wjejściszonymgłosiesłychaćbyłozniecierpliwienie.
Pani,cosiędzieje?zapytałaoszołomionaElżbieta.
Cicho!Powiemcipóźniej.Anisłowawięcej.Musimy
byćbardzocicho.
Czterykobietypośpieszniekroczyłyzdziećmiprzez
WieżęLanthorn.Wstrzymałyoddech,kiedyprzechodziły
przezotwartedrzwikomnaty,gdziestrażnicy,którzymieli
pełnićwartę,naszczęściemocnospali.Potemwyszły
namur,zbiegłyposchodachiruszyływzdłużWaterLane
douchylonejfurtkiTowerofLondon.
DziękiBoguzawiernąstrażwysapałamatka.
ŚciskająckurczoworękęElżbiety,poprowadziła
poschodachkrólowejnanabrzeże,doktórego
przywiązanokilkałódek.LadyBernersprzywołała
wioślarza:
SchodyWestminsteru!
Takjestodparł,zabierającodniejdziecko,kiedy
wchodziłanapokład.KrólowaiElżbietaposzływjejślady,
ababkaRivers,mamkaiMariaweszłynapokładjako
ostatnie.WioślarzustawiłwiosłaiwypłynąłnaTamizę.
Wodabyłaczarnaizłowieszcza.Strachichłód
wczesnopaździernikowejnocyprzyprawiałyElżbietę
odreszcze.WokółnichLondynsmaczniespał.
Zciemnościdobiegłodległygłoswartownika:
Godzinatrzecia,wszystkowporządku.
Gdybyjenotakbyło…wyszeptałababka.
Elżbietachciałasiękonieczniedowiedzieć,cosię