Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
sięioparłaozagłówek.Palcewsunęławpotarganewłosy
iniezbytprzytomnierozejrzałasięposypialnizalanej
dziennymświatłem.
Kawacistygnie,nastolewkuchnikanapki.
Dziękuję.Niezasłużyłamnatakiegomęża.
Przeciągnęłasię.
Piotrsięgnąłpokomórkęleżącąnanocnymstoliku,
wstałiuchyliłokno.Otworzyłszafęizawahałsięprzed
wyboremmarynarki.
Ciepłodzisiajrzuciłodniechcenia.Znowunie
mogłaśspać?Przymierzyłsiwą,przeglądającsię
wlustrzewiszącymnadrzwiachiłowiącwodbiciujej
spojrzenie.Powinnaśotympowiedziećlekarzowi.
Tonic.Mamtakcałeżycie.Machnęłaręką,
wyplątującsięzkołdry.Nieprzejmujsiętym.Podeszła
doniego,poprawiłakołnierzykkoszuliizdjęłanitkęzjego
ramienia.
Trochęmnietoniepokoi.
Naprawdęniepotrzebnie.Jejgłosbrzmiałpewnie.
Uśmiechałasięuspokajająco.Niespóźniszsię?
Cholerajasna,gdziemojekluczyki?Zakręciłsię,
założyłbuty,złapałzateczkę,ucałowałwczoło
iwybiegłzmieszkania.
Podeszładooknaipatrzyła,jakwsiadadosamochodu
zaparkowanegopodrozłożystymkasztanowcem.Tylko
tamznalazłmiejscewczorajszegowieczoruiniestety
okolicznegołębieskwapliwieskorzystałyznadarzającej
sięmożliwościzapaskudzeniapojazdu,którybyłdopiero
myty.Nawetzperspektywydrugiegopiętrawidziała
szpecąceplamy.Patrycjapostanowiłanieniepokoićtym
drobiazgiemmęża,chociażnormalniewysłałaby
muwiadomość:„Spójrznabagażnik”;albocośwtym
stylu.
Nietymrazem.Najchętniejwróciłabydołóżka,zamiast
tegorzuciłaokiemnazegarwiszącynadwejściem