Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–MacochaAgiczeszesięumojejfryzjerki.Iraczejmnie
niekojarzy,bochociażczęstosiedzimynasąsiednich
fotelach,opowiadabezoporówoswojejrodzinie.
–Zobaczyła,żezaczynamsiędomyślać,więcdodała
zgryźliwie:–Tak,laska,stadłotwojegobyłegopozostawia
wieledożyczenia.
–Niemówiłaś…
–Apoco?Gdybymciprzekazała,cousłyszałam
odŁozińskiej,tobyśzaczęłaroićoBartusiu,wymyślaćnie
wiadomoco.Amy…–zerknęłanaDominikę–…
chciałyśmy,żebyśonimwreszciezapomniała.
–Tyteżwiedziałaś?–Popatrzyłamoskarżycielsko
nadrugąprzyjaciółkę.
–Kiedyśsięzgadałyśmy–przyznała.
–Fajnie–warknęłam.–Maciejeszczejakieśtajemnice?
Obiejaknakomendęwzruszyłyramionami.
–Nieprzesadzaj.–Dominikawstałaizaczęłasprzątać
pośniadaniu.–Tożadnatajemnica,żepanKotbzykasię
zpodwładnymi.PonoćpołowaWadowicotymwie.
–Poszukałaaprobatyuprzyjaciółki,więctapotaknęła.
–Apotwojejreakcjiwnoszę,żeAnetamiałarację.Już
widzę,jaksobiezaczynasztworzyćhistoryjkę
nieszczęśliwegoBartoszarozpaczliwieszukającego
pocieszeniazpowodunieudanegomałżeństwa.
Przygryzłamwargę,bomojemyślirzeczywiście
powędrowaływtymkierunku.Znałamnie,cholera.
–Atopoprostuzakłamanyskrwysyn–dokończyła
Aneta.–Zawszetakibył,tylkotytegoniedostrzegałaś.
–Nieznałaśgotakjakja.–Jakzwykleodruchowo
usprawiedliwiałamdawnąmiłość.
–Fakt.Znałamgolepiej.Jegocudnamordkanie
przesłaniałamicałości.
Zwyklewtymmomenciezaczynałyśmysiękłócić,