Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
samiceisamcełączyłysięwpary,awodawstawachpieniłasię
ifalowała.Czekali,ażrybysięuspokoją,anastępniełapaliwsieci
napęczniałeikrąsamice.Głaskalijedelikatniepowydętychdogranic
wytrzymałościbrzuchach–rybomwydawałosiętopodobaćipowoli
pozbywałysięjajeczek,którewrzucanodowielkichpojemników
znapowietrzanąwodą.Niezliczonelśniące,białekropeczkiwirowały,
wirowały,iwkrótcezamieniałysięwniezliczonelśniące,czarne
kropeczki.Pokilkudniachprzekształcałysięwmaleńkinarybek.
Wieśniacy,starzyimłodzi,patrzylizotwartymiustami–ludzie
zeSzkołyKadrznalisięnamagii!
DziecizDaimaidiinteresowałysięSzkołąKadrjeszczezjednego
powodu–mieszkałotamjedno,jedynedziecko.Wszyscyznaliimiętej
dziewczynki–Słonko.
DziecizDamaidiniemogłyzrozumieć,dlaczegomiastowa
dziewczynkanosiwiejskieimię.
Słonkobyłaspokojnąigrzecznądziewczynkąwychowaną
wzamiłowaniudoczystościiporządku.Jejmamazmarładwalata
wcześniejiSłonkorazemztatąprzyjechałazmiastadoSzkołyKadr.
Obojerodzicebylisierotami,więcpozatatąniemiałażadnejrodziny.
Dlategozawszezabierałjązesobą,nieważnegdziejechał.Słonkobyła
jeszczemałainiemogłaprzewidzieć,jakajączekaprzyszłośćijakie
więzypołącząjejlosyzDamaidipodrugiejstronierzeki.
Poprzyjeździewszystkowokółwydawałojejsięnoweiciekawe.
Cozaolbrzymiepołacietrzcin!Zdawałysiępokrywaćcałyświat!Była
zaniska,żebysięgnąćdalekowzrokiem,więcwyciągnęłaramiona
wgóręipoprosiłatatę,żebywziąłjąnaręce.
Tatapodniósłjąitrzymającwysoko,zapytał:
–Widziszkoniec?
Trzcinyrozciągałysięażpohoryzont.