Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Bawółzamuczałiwróciłamyślamidotuiteraz.
Nawodziedryfowałałodygatrzcinyzpokaźnąwiechą.Chłopiec
wyłowiłjąiwziąłdorękiniczymberło.Wyglądałajakolbrzymi
pędzelzeskierowanymdoniebamokrymkońcem,którywysychał
nawietrze,pęczniałiwpromieniachsłońcalśniłsrebrnymblaskiem.
Łodygaprzypominaładzierżonywgórzesztandar.
Gdybylijużbliskostaregowiązu,pojawiłsięWęgorzijegokaczki.
Siedziałnamalutkiejłódcekaczegopastuszka,naktórejpływał,gdzie
tylkochciał.Nawidokbawołuiłódkiażzłożyłsięwpółześmiechu,
aodgłosywychodzącezjegogardłaprzypominałykwakaniekaczorów.
Potempołożyłsięnaboku,oparłgłowęodłońipatrzyłnanichbez
słowa–patrzyłnałódkę,patrzyłnabawoła,patrzyłnachłopca,patrzył
nadziewczynkę.Chłopiecniezwracałnaniegouwagi,gdyżzaprzątały
gojedynieutrzymaniesięnagrzbieciebawoła,ruchdoprzodu
idoholowaniełódkidostaregowiązu.Poddrzewemstał
zaniepokojonyojciecSłonka.Chłopiecstanąłnagrzbiecieiprzywiązał
linędowiązu,potemzeskoczyłnaziemięiwciągnąłłódkęnabrzeg.
Słonkowyskoczyłanalądizaczęławspinaćsięponasypie.Ojciec
pochyliłsię,abyjejpomóc.Luźnaziemiaobsypywałasiępodjej
stopami;dziewczynkaniemogłasięwydostać.Podszedłchłopiec,
podsadziłjąoburącziwtedySłonkodosięgnęładłoniojca,który
mocnymruchemwyciągnąłjąnagórę.Ściskająckurczowoojca,
Słonkoodwróciłasięipopatrzyłanachłopca,bawołaiłódkę.Pobuzi
zaczęłyjejpłynąćłzy.Ojcieckucnął,mocnojąobjąłilekko
poklepywałpoplecach.Wtedyzauważył,żechłopiecpatrzysię
nanichinaglecośdrgnęłowjegosercu,arękazastygłanaplecach
Słonka.Chłopiecodwróciłsięiwróciłdoswojegobawoła.
OjciecSłonkazapytał:
–Jakmasznaimię?
Chłopiecspojrzałnanich,alenicniepowiedział.
–Jakmasznaimię?–powtórzyłpytanie.
Niewiadomoczemu,chłopakpoczerwieniałnatwarzyiodszedł
zopuszczonągłową.