Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
skrzynce.Materięskrzącąikwiecieświeżetakupięto,
bymzzaozdóbniewidzialnawidokiwdrodzedoKrakowa
po​dzi​wiaćmo​gła.
Regina!Domina!
powtórzyłktośijużdosamego
Krakowaopróczcudniewoniejącejkwiatamikolebki,
dźwiękukościelnychdzwonów,niósłmniepotężnyokrzyk
do​by​wa​jącysięzse​tekgar​deł.
Natrakciechłonęłamaromatsmakowitegojadła
zprzycupniętychprzedmiastemrozrosłychdrewnianych
imurowanychzajazdów,widokwielkiegoskrzypiącego
kołazamachowegoprzyszlifierninadrzeką,sylwetę
solidnegomłyna,chybadębnegodlaczerwonoskórników
iobrazyinszych,mniejszychmachin.Podziwiałamgłośne
browaryzuwijającymisięprzypracyterminatorami,
gdzienigdzieindziejwtakiejliczbieludziniewidziałam.
Przystawalijenonachwilę,wprosteburejakibez
nogawicubrani,bypokłonalbopozdrowienie
wykrzyczeć.Mijałamsłodkopachnącesłodownie,
garbarnie,małealicznewarsztacikigarncarzy
ihurkocząceczymwśrodkuchatkikrupników.Wszyscy
zeńwychodzili,robotęnachwilęjenoprzerywająclub
odświętnieprzybranizżonamiidziatkamidzień
ówzaświątecznyuznając,odpracysięwstrzymywali.
Zdałomisię,żehendalekowidzępyłbiałyunoszącysię
nadwarsztatykamieniarskieiinszeikońcaichniewidać
było,jakbydrugiemiasto,anawettrzecierosło
naroz​le​głejrów​ni​nieprzedKra​ko​wem.
Podpotężnymceglanymmuremidrugimniższym
przednimbudowanymjechaćjużbyłoniepodobna,
bociżbazmiastaidąca,gęściejszaniźlizieleńwlesie,
strzymałafalującyodśpiewówiokrzykóworszaktużpod
ob​szernąbramądomia​stawio​dącą.
Szlikumniepanowiezedworu,panowiecechowi
zewzniesionymiwgóręznakami,mnisi,kapłani
imieszczaniezesłużbą.Nakoniecradakrólewska,gdzie