Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
rozumiem.Nie,odeślemysamądrogą,jakąprzybyła.
Możewynająłbymfrancuskiegochłopcadopomocy
wgospodarstwie,atyzatrzymałabyśdotowarzystwa?rzekł
Mateusz.
NiepotrzebamitowarzystwaodburknęłaMarylaszorstko.
Niemamzamiarujejzatrzymywać.
Zrobisztak,jaksamazechceszodpowiedziałMateusz,wstając,
iodłożyłfajkę.Idęspać,dobranoc!
Mateuszwyszedł.WkrótceiMaryla,zezmarszczonymczołem,
pozmywawszynaczyniakuchenne,udałasięnaspoczynek.Nafacjatce
zaś,piętrowyżej,leżałosamotne,bezdomne,spragnionemiłości
dziecko,któregorzkipłaczukołysałwreszciedosnu.