Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wybralisobienastępnejszkołyalboswegowyboruniebyli
pewni.Jakożewyprawadoporadnizawodowejmiałabyć
zamiastlekcji,natychmiastsięzapisałem,choćniebyło
toobowiązkowe.Chybaraczejdlatowarzystwaizchęci
opuszczenialekcjizapisałsięteżmójnajlepszykolega,
Zbyszek,któryjużoddośćdawnazdecydowanybył
kontynuowaćnaukęwzasadniczejszkoleelektrycznej.
Wwyznaczonymdniuwybraliśmysiędotejporadni
zawodowej.WówczasmieściłasięonaprzyulicyOleskiej,
chybawbudynkujakiejśszkoły.Wgabinetach
psychologówspędziliśmywielegodzin,rozwiązując
rozmaitezadaniaoraztesty.
Rozwiązującalboinierozwiązując…Zdarzałysię
bowiemitakie,którychzrobićniepotrafiłemani
wwyznaczonymczasie,aniwżadnyminnym.Chodziło
ozadaniazzakresupracręcznych.Byłemtymfaktem
dośćmocnoskrępowanyizawstydzony.
Kiedybyłojużpowszystkim,azadaniaiichwyniki
specjalistajakośtamwreszcieopracował,nadszedłczas
nawerdykt.Powiedzianomi,żesprawnościmanualnejnie
mamkompletnieżadnej,natomiastzdolnośćlogicznego
myśleniawyjątkowoodbiegającąodprzeciętnej.
Potwierdziłosięwięcto,cosamwiedziałemjużdawno,
itobezpomocypsychologa:mamdwieleweręce,ale
głowęnieodparady.
Panipsychologzapytałamnie,dojakiejszkoły
wybieramsiępopodstawówce,aja,bezprzekonania,coś
tambąknąłemotechnikumleśnictwaprzezkrótkiokres
miałemwtedytakidziwacznypomysł,alepaniuznała
gozacałkiemrozsądny.Nocóż…Niechcęnawetsobie