Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁ2
Denerwowałygodzieciaki,któregraływpiłkę
naboiskuprzedblokiem.Krzykiiśmiechbywałynie
dowytrzymania,gdypopowrociezpracywychodził
naspacerzpsem,marzącochwilispokoju.Nieraz
zwracałmłodymuwagę,bytakniehałasowali,ale
ignorowaligo,nieobrzuciwszynawetspojrzeniem.Teraz
teżkrzyknąłwichstronę.Wiedział,żenieodpowiedzą,
alekrzyknął.Dałupustfrustracji.Dziśjeszczebardziejich
nienawidził,jeszczebardziejgodeprymowali.Temłode
zwinneciała,sprężysteruchy,ognistespojrzenia.
Aprzedewszystkimbeztroska.Tak,beztroskawkurwiała
gonaj​bar​dziej.
Kiedymiałsiedemnaścielat,teżtakibył.Światwtedy
wydawałsięlekki,stałotworem,obiecywałwszystko.
Rodzicemówili,żewystarczydobrzesięuczyć,apotem
ciężkopracować,byzdobyćszczyt.Niewyjaśnili,jaki
tomiałbybyćszczyt,aletobyłowtedybezznaczenia.
Jacekmiałpoczucie,żekażdyszczytjestdozdobycia.Też
grałwpiłkę,teższybkobiegał,teżlubiłsięśmiać.Nieźle
sięuczył,skończyłnawetstudia.Wtedysięwydawało,
żeekonomiatodobrywybór.Niebyłorłem,alemagistra
zrobiłwterminie,awkrótcepotemznalazłpracę.
Całkiemniezłą,boopróczpensjidawaliteżprowizję
zasprzedażgrzejników.Jacekszybkoprzeliczył,żejeśli
siępostara,będzieżyłjakkról.Potrzebowałpieniędzy,
boponętnaJoasia,poznananadyskotece,
niespodziewanie,jużpodczaspierwszegozbliżenia,
zaszławciążęinaciskałanaślub.Byłaśliczniutka,
drobniutkaizapatrzonawniegojakwobrazek,dlatego
długosięniewahałikupiłobrączki.Ech,tobyłyczasy!
Wszystkoszłojakpomaśle.Rodziceiteściowiedorzucili
siędoeleganckiegomieszkaniawnowymbudownictwie
(dalipieniądzenawpłatęwłasnąprzykredycie),kupili
równieżwózekiwyprawkę.Znalazłysięteżpieniądze