Book content
Skip to reader controlsSkip to navigationSkip to book detailsSkip to footer
3
PANMIBIAŁAKOPERTA
Jestempijana.
Coprawdabezproblemuutrzymujęsięnanogach,ale
mójmózgsflaczał.Niepotrafięmyśleć,ajedyne,
coprzychodzimiterazdogłowy,towyjścienabalkon
iśpiewanie:„bara,bara,bara,riki,tiki,tak,jeślimasz
ochotę,dajmijakiśznak”.Jakwogólewpadłam
natępiosenkę?Nawetniesłuchamdiscopolo.
Przygryzamdolnąwargęiwybuchamśmiechem.
–Azczegotytakrechoczesz?
Babciasprzątazestołuresztkipizzy.Wogóleponiejnie
widać,żewypiłatrzykieliszkiwina.
–Bomynawetniemamybalkonu.–Wzruszam
ramionamiiśmiejęsiędalej.
Babciamiałarację.Winomipomogło.Życiejestpiękne
ikolorowe.Icotamkredyt,wielkiemihalo,
siedemdziesiąttysięcy.Puszczętotka,wygramtrzy
miliony,spłacękredytikupięsobiemustanga,
czerwonego,aco!Zpalcemwdupietozrobię,bojestem
zajebista!
–Alemaszsłabągłowę.
Babciawychodzizsalonuzpudełkiempopizzy.
–Zrobięcikawy!–woła.
–Winamidaj,aniekawy.
Babciasięwraca.
–Jestdopierosiedemnasta.–Patrzynamnie
zuśmiechem.–ZarazpewniewróciTolaze