Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
próbyzaprzeczaniarzeczywistości,tocierpienie,strach
isamotność,tenpotwornykrzykpośródpustki,
tabazgraninaiuśmiechywrazzidącązanimigasnącą
nadzieją.Tobyłooryginalne.Inieprzyszłodogłowy
żadnemuzescenarzystówfilmów,któreoglądałem.
III.Szachy
Dziwnemyślisąniczymkac–lepiejcibędziebeznich.
PierwszyrazwidziałemcośtakiegojakDżakarta.Ten
piękniezbilansowanychaoswielkiegomiasta
wświecie,któryzwykliśmyteraznazywać
rozwijającymsię(jestonnadobrejdrodze,bybyćtaki
jaknasz,bezpaniki),torzeczniewyobrażalnadlatych,
cojeszczetegoniedoświadczyli.Jestonniczym
nienastrojonyinstrument,jakimścudemwygrywający
spójnemelodie.Ktotymkieruje?Nikt.Jesttognająca
maszynanapędzanawłasnąenergiąiswoją
wewnętrznąlogiką.Toanarchiawdziałaniu.Gdyporaz
pierwszyspotykaszsięzanarchiąwdziałaniu,wpierw
jesteśprzerażonyinieufny,natomiastpóźniej
przychodzizachwyt,chceszporzucićwszystko
idołączyćdotegocyrku.Niemożeszjednaktego
zrobić,bojesteśibędzieszskądinąd,apozatymgdy
mierzyszsięztąnędząibrudem,toszczerzepragniesz
wrócićdodomu,wziąćkąpiel,poczućulgęizacząć
układaćswojebarwnefotografiewporządku
chronologicznym.
Miałemdwadzieściajedenlatiporazpierwszy
spotkałemsięzbiedą,beznadzieją,kolorytem
ikreatywnympodejściemdoenergiielektrycznej
wwielkichmiastach-slumsachubogiejczęściświata.
Byłemturystą.Przebywałemwgrupieosóbnocujących
whostelumieszczącymsięnaparszywejuliczcepełnej