Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
bonaprzegubiemagumkę,apodniąsporegosiniaka.
–Cooznaczatagumka?–zapytałWojtek.
–Niejestemspecjalistką,alepodobnoosoby
okaleczającesiępodwpływemstresunoszączasami
takiegumki,którewstresiepociągająistrzelająznich
wskórę.Toprzynosiulgęiniewyrządzawiększychszkód.
–Takizamiennik–mruknąłLew.
–Tak.
–Czytowszystko?
–Narazietak,mamyciałodopieroodparugodzin–
odrzekła.
–Dobrze,będziemywtakimraziewkontakcie.
Jednocześniechciałbymprosićozachowanieszczególnej
poufnościidyskrecjiwtejsprawie,mimoedukacyjnych
zaletwydarzenia–powiedziałpodkomisarz,groźnie
spoglądającnastojącąnaprzeciwkomłodzież.–
Dowidzenia.
Nazewnątrzpolicjanciłapczywieodetchnęliświeżym,
przyjemnieciepłympowietrzem.
–Niewiem,jakmożnachciećpracowaćprzezcałe
życiewjakiejściemnejizimnejpiwnicy,gdzietak
cuchnie.Jabymniemógł–powiedziałŚliczny.
–Założęsię,żeonisiędziwią,żemywybraliśmy
zawód,wktórymciągleoglądamymiejscazbrodni
iszukamynajgorszychmętówtegoświata–odparłLew.
–Pewniemaszrację.–Ślicznywzruszyłramionami,
wsiadającdosamochodu.–Gdziejedziemy?
–Dolasu,namiejsceznalezieniazwłok–odparłLew.
Ślicznyruszył.Byłciąglejeszczewczesnyranek.Ludzie
spieszylisiędopracy.Nadrodzebyłkorek.
–Chybawłączęsyrenę–powiedziałŚliczny,gdyutknęli