Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
dziewczynawtypieprzodowniczekpracy,którenaplakatachjedną
rękąprzerzucałysnopeksiana,drugąkołyszącprzyszłośćnarodu
wpostacipulchnegoniemowlęcia.Naswójsposóbładna,choćdopiero
Bartekodważyłsięjąpoderwać.
–Jakto?–zapytałamnaiwnie,aonawzruszyłaramionami.
–Nowiesz,krążąróżneplotki.
Próbowałamjąwypytywać,aleniechciałapowiedziećnicwięcej.
Uważałamniepewniezadzieciaka,któremuniewypadaopowiadać
oskrobankachiporzuconychdziewczynach–tegodowiedziałamsię
później,słuchając,jakstarsiszepcząmiędzysobą.
Potrząsnęłamgłową,odganiającwspomnienia.Niechcębyćjedną
ztychstarszychpań,któreciąglepatrząwstecz,jednakczasemnicnie
dasięnatoporadzić.
Dwiedziewczynkiznówzaczęłysięprzepychaćprzygumowym
talerzu.Itymrazembrunetkawygrała,ajejkoleżankauderzyła
wpłacz.
Kiedyśbędzieszmusiałanauczyćsięwalczyćoswoje,pomyślałam.
Jasięnauczyłam.Zajęłomitotrochę,alewreszciesięnauczyłam.
Potempomyślałam:powinnamzrobićtodzisiaj.
Myśl,kiedyjużprzyszłamidogłowy,wydawałasięcałkiem
oczywista.Niebyłosensuczekać.Imdłużejbędękręciłasięprzed
domemJacka,tymwiększaszansa,żektośwreszciezwrócinamnie
uwagę.PozatymJacekwkażdejchwilimógłznowuwyjechaćalbo
wziąćsobienowegopsa.
Wstałamzławki.Odziwo,terazgdypodjęłamdecyzję,nagle
czekanieprzestałosprawiaćmiprzyjemność.Czułamsięjaknastolatka
odliczającaminutydopierwszejrandki.Pojechałamnadziałkę,jednak
byłozbytgorąco,żebypracować,wróciłamwięcdodomu
ipróbowałamczytać,apotemoglądaćserial–tymrazemKoronę
–wnadziei,żewciągnąmniekomplikacjenabrytyjskimdworze.
Problemwtym,żenaniczymniepotrafiłamsięskupić.Bezustannie
wracałammyślamidomojegoplanu,szukającwnimsłabychpunktów.