Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
lewspólnegoznarastającymwzburzeniem,odczuwal-
nymjużnapoczątkumaja1968roku.Miałemwówczas
sześćlat.Wuliczce,przyktórejmieszkalimoirodzi-
ce,bawiłemsięzdziećmizsąsiedztwawpolicjantów
zoddziałówprewencjiimanifestacje.Wydajemisię,że
zpowoduzamiłowaniadomundurówwybierałemobóz
władzy.Namałych,brązowych,prostokątnychplaka-
tach,któremieliśmyrozlepiać,niebyłomowyożadnych
nadużyciachzestronypolicji,tylkooDNiemożliwymży-
ciuChristianaBoltanskiego”.Nierozumiałem,dlaczego
mójstryjtaksurowoosądzałswojąkrótkąegzystencję,
azwłaszczadlaczegochciałtooznajmićludnościPa-
ryża,nadodatekwciągającwtorodzinę.Byłatojego
pierwszawystawa.HenriGinet,przyjacielsurrealistów,
otworzyłprzednimpodwojeswojegoteatruikinaRa-
nelaghkołoparkuotejsamejnazwie,wXVIdzielni-
cy.Christianumieściłswojeszmaciane,pomazanefarbą
manekinyustópmonumentalnychschodów,wpseudo-
renesansowymhalluobitymczerwonymfilcem.Wyraź-
niepamiętamwernisaż,3maja1968roku,wieczorem.
PrzyszedłJean-Élieizwielkimprzejęciemoznajmił,że
wDzielnicyŁacińskiejstojąbarykady.
12
Wjeżdżałosiętyłem,bardzoostrożnie,żebynieza-
wadzićołukowateodbojezkutegożelazapoobustro-
nachbramy.Sąsiadka,któraodziedziczyławydawnictwo
zdługoletniątradycją,specjalizującesięwpodróżach,
miałabyochotępozbyćsięzpodwórzatejkupyzłomu.
25