Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
skończonośćkorytarzami,wąskimischodami,ciasny-
mimansardamiBabkawolałaspaćnasiedząco,wbita
wprzedniesiedzenie,wprzypadkowymmiejscu,wdo-
wolnymmieście,zestłoczonymiwokółsiebiebliskimi.
Mogławtensposóbnadnimiczuwaćbezkonieczności
pertraktowaniazpodejrzliwymrecepcjonistąwsprawie
wynajęciapokojudlapięciuosób,wtymtrojgadoro-
słych.ObokniejsiedziałJean-Élie.Niewiem,jakmu
sięudawałozmrużyćokozwchodzącąmumiędzyże-
brakierownicąizgłowąprzyciśniętądoszyby.Anne,
którabyławtedynastolatką,kładłasięnatylnymsie-
dzeniu.Dziadziospałnadniąnadesceopierającejsię
zjednejstronynazagłówku,azdrugiejnapółecz-
cenadbagażnikiem.Kiedyznimijeździłem,leżałem
wśródwalizwbagażniku,któregoniezamykano,żebym
miałczymoddychać.WeWłoszech,wporciewBrin-
disi,obudziłamniekiedyślatarkabersaliera.Dodziś
wzdrygamsięnawspomnieniewiązkiświatłanamojej
twarzy,szeptówwniezrozumiałymjęzyku.Policjanci,
zaintrygowaniniedomkniętąklapą,podejrzewalipew-
niekradzież,dopókiniezobaczylinaszychuśpionych
postaci.
Wielelatwcześniejteżpodpokrywąbagażnika,ale
winnychsamochodachsypiałChristian.JegobratLuc
zajmowałmiejsceAnne.Étienne,spoczywającynadnim
naswojejgrzędzie,sąsiadowałzdługowłosymholender-
skimpoetą,przyjacielemrodziny,owiniętymobszerną
zielonąpeleryną.Kombinacjeiobsadamogłysięzmie-
niać,alebyłtozawszetensamżywyobraz,tasamaar-
chitektura,tensamstosciałiżelastwa,jakpokarambolu.
Budzilisięnapogrążonychjeszczewmrokuparkingach
23