Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ucieczkaniemiałasensu.Smokzatrzymałsięmiędzyskałami
izmieniłwczłowieka.Klęczałnaziemi,łapczywiechwytając
powietrze.Znadbarkówwyrastałymudważowełby.
Naglespomiędzykamieniwyłoniłasiękobra.Wkilku
zamaszystychposunięciachokrążyłaklęczącegomężczyznę.
Syknęłatriumfalnieostatniraz,apotemuczyniłacoś,doczego
prawdziwywążniebyłbyzdolny.Uniosławysokołeb,azanimcałe
oślizgłeciało.Obrazzafalował,apochwiliwmiejscugadapojawił
sięrosływojownik.Płowewłosyopadałymunaramionainiemal
splatałysięzrówniejasną,misternieutrefionąbrodą.Spoglądał
naAžiegozimnymijaklód,zielonymioczami.
TezmiennokształtnesztuczkiniegodneSmoczegoWładcy.
Wstyd,żesiędonichzniżasz,bonaniewielesięzdadzą.Jestem
DragonisWawelski!Pośródnaszychbraciniemamocniejszegoode
mnie!
AžiDahakapodniósłsięzkolan.Czułwgłowiebulgoczący
gniew,płynącyześrodkowegosmoczegołba.Gdybywładzanad
ciałemnależaładoRykuna,smokzpewnościąniewahałbysię
atakować.AleZłotoustyiŚlepyPasterzmieliinnypogląd
nakonfrontację.
„Wawelskichcerozmawiać,aniewalczyćpomyślałZłotousty,
narzucającciałuspokój.Toznaczy,żeniewszystkojeszcze
stracone”.Jegoludzkieoczywyrażaływciążtensamspryt.
Szukałeśmnie?Rykunudałzdziwienie.Jakmogę
cipomóc,PierwszyPośródRównych?zapytałwjęzykusmoków.
Wpowitaniupobrzmiewałypoddańczenuty,którychnie
rozumiałabyżadnainnaistota.Tengłosmówił„uznajętwojąsiłę
ijestemjejposłuszny”.
Prawadłońjasnowłosegowojownikawystrzeliładoprzodu
izłapałazażowąszyjęAžiego.
Niezemnątegierki,Dahaka!Mężczyznaprychnął
rozdrażniony.Nieobrażajmnierozmowąztwoimipomniejszymi
głowami,bozarazmożeszjestracić.