Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
AnetaRzepka:SonataomarzeniachRW2010
PowyznaniuDominikiwkuchnizapadłacisza.Niktsięnawetnieporuszył.
Tylkozegar,potępiającymtykaniem,naswójsposóbkomentowałzachowanie
dziewczyny,awodawczajnikuszumiała,informując,żenależyprzygotować
szklanki.
–JaknibyIzamiałasobieporadzić?–zapytałpodłuższejchwiliMarcin.
Dominikazmieszałasię,jeszczeniżejopuściłagłowę.
–No,niewiem–szepnęła.–Mogłapożyczyć…
–Pożyczyć?!–Pełenwzburzeniarzuciłnastółtrzymanąwdłonipuszkę,nie
zważając,żeokrągłetorebkiherbatywysypałysięnapodłogę,izacisnąłpalcena
oparciustojącegonajbliżejkrzesła.–Odkogo?Ijak,twoimzdaniem,miałaby
spłacićdług?Skorototakieproste,dlaczegosamaniepożyczyłaś,tylkonamówiłaś
Izędokradzieży?
Dominikamilczała,oglądającokruszkinadywanie.GłosMarcinawibrował
wuszach,przywołującnatwarzrumieniecwstyduiprowokującłzywściekłości.
Zacisnęłapięści,żebysięnierozpłakać.Najchętniejuciekłabyzmieszkania
Klimków,alewiedziała,żematkanatoniepozwoli.Pragnęłazapaśćsiępodziemię
byuniknąćwyczekujących,oskarżycielskichspojrzeń.Podłoganiechciałasięjednak
miłosiernierozstąpić.
–Adlaczegomówisznamotymdopieroteraz?–przerwałamilczenieNatalia.–
Gdybyśzrobiłatowcześniej,Izauniknęłabyproblemówwszkole.
–Wstydziłamsię,ciociu–szepnęłaDominika,wciążpatrzącwpodłogę.–
Terazteżsięwstydzę.Izazadzwoniładomniewczoraj.Straszniepłakała.
Powiedziała,żewujekuważajązaniewdzięcznicę,aciociapłacze.Nakrzyczałana
mnie,żejestempodła.Miałarację.Towszystkomojawina.Ja…przepraszam.Iza
niemożeponosićkonsekwencjimojejgłupoty.
PodniosłagłowęispojrzałaMarcinowiwoczy.Byłabardzoblada.Złożywszy
ręcewbłagalnymgeście,czekała.Wiedziała,żejeśliktośjąterazpotępi,towłaśnie
22