Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wsaloniezapewneumrąnarakaprzezopary
chemikaliówpotrzebnychdoposkromieniamoich
loczków.
Julietijaprzytuliłyśmysięnapożegnanienaparkingu
iwskoczyłyśmykażdadoswojegosamochodu
jadodziesięcioletniegoczarnegomustangahatchbacka,
którymścigałamsięzapieniądze,zanimosiągnęłamwiek
wystarczający,żebykupićpapierosy,onadoużywanego
minivana,któregodostałaodmatki,gdyzaciążyła
zeswoimchłopakiemdilerem,mającpiętnaścielat.
Ach,stare,dobreczasy.
Terazbyłyśmytylkodwiemazestresowanymi
singielkami,poświęcającymicaływolnyczasnapracę,
żebymócopłacićcollege.
Aleprzynajmniejnaszewłosywyglądałyszałowo.
Julietijarównocześniewyjechałyśmyzparkingu
zpodobnymiuśmiechaminaustachicamelamilightami
pomiędzykoniuszkamipalców.Onaskręciławprawo,
prostonaautostradę,kierującsięzpowrotemdodomu
mamy,gdziemieszkałazczteroletnimsynkiem.
Jazjechałamnalewo,zmierzającdopalarniopium,którą
moihippisowscyrodzicenazywalidomem.
Zkażdymprzejechanymkilometremczułam,jak
ogarniamnieprzygnębienie,którezwalczałam
odrozstaniazHansem.
SpójrzcienaBB,takąwypięknioną,coniemagdziesię
podziać
,szydziłgłosikwmojejgłowie.
Włączyłamradio.
Cozastratapieniędzy.
Zmieniłamstacjęzpopowejnahardrockową.
Dlakogochcesztakładniewyglądać,hę?
Pogłośniłam.