Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
toJulietbezwątpieniabyłajędzowatąstarsząsiostrą.
Założyłamręcenapiersi.
–Nieważne.Teżmamspodnieześciągaczemwpasie.
KupiłamjewTargecie,botojestpieprzonapiżama.
TerazzarównoJuliet,jakijejstylistkachichotały.
–JeżeliniejestjużPanemPiżamą,towcosięobecnie
ubiera?
Fuknęłamizerknęłamwlustroprzedsobą,
telepatyczniebłagającswojegostylistę,żebyprzyspieszył
mieszaniefarby.
–Niewiem.Napewnoniewpiżamę.Zakłada
naprzykład...krawat.
MinaJulietzrozbawionejwmgnieniuokazmieniłasię
wzmieszaną.
–Krawat?Odkiedypodobającisięfaceciwkrawatach?
Lubisztylkotych,cookradajągościwkrawatach.Ito
zbroniąwręku.
Mimowolniesięzaśmiałam.
–Wiem,okej?Wiem!Aleniewidziałaśgo.Toniebyła
zwykłastylówapodkrawatem.Była...samaniewiem...
zpazurem.
–OmójBoże.
–Co?
–Onmógłbybyćtwoimklinem,plastremnazłamane
serce!
–Nie.Ken?Takbardzoniejestwmoimtypie.Niepije,
niepali,niematatuaży,nic.Pewnienawetniebyłnigdy
aresztowany.
StylistkaJulietzachichotała.
–Dziewczynooo,potrzebnycinowytyp.