Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
moimkumplem.Powinnamprzynajmniejwykrztusić
zsiebie:„Cosłychać?”,aletylkosiedziałamnamiejscu,
chowającsięiczekającnawięcejprzejawówkenowości.
Zdążyłuniknąćludzkiegodotykuniczymninja.
Superkenowe.
WszedłdokuchniiwyjąłgatoradezlodówkiJasona.
Megakenowe
.
Pochyliłamsięiwestchnęłam,spoglądającnaniego
rozmarzonymwzrokiem,zanimzdążyłamsobie
przypomnieć,żepowinnamsięuśmiechnąć...czycoś.
Niebyłodlaniegomiejscaobok,więcodruchowo
podniosłamsięzkanapy.Chciałamdoniegopodejść
izagadać.Mogłamtozrobić,prawda?Byliśmy
przyjaciółmi.
Wstałamiwtrzechkrokachpokonałamdrogę
dosalonu,poczymspanikowałaminagleskręciłam
wprawo,pryskająctylnymidrzwiaminabalkon.
Wstyczniu.Bezkurtki.
Jakpieprzonakretynka.
Klimatnazewnątrzbyłkompletnieinny.Białeświatełka
imprezowezwisałyzsufitu,lokalnaalternatywna
radiostacjarozbrzmiewałazzewnętrznychgłośników
Jasona.Podczasgdywśrodkubyłogłośno,jasno,ciepło
ichaotycznie,nazewnątrzbyłociemno,zimno,
nieruchomoimelodyjnie.PonurapiosenkaLinkinPark
właśniesiękończyła,więcskuliłamsięnawygodnej
dwuosobowejkanapie,zapaliłampapierosawyjętego
zpaczkiwkieszeniicieszyłamsięchwiląnatyle,naile
byłotomożliwewobliczunadciągającejśmierci
zwyziębienia.
Chwilanietrwaładługo.Wystarczyłytrzysekundy
następnegoutworu,żebymjużzaczęłarozważać,czynie
powinnamwyskoczyćzbalkonu.Niedość,żeskazałam