Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Odwołałamswojąimprezkę,którejmotywem
przewodnimbyłoużalaniesięnadsobą,siorbiąc,otarłam
ślinkęiopracowałamplan.Albopadnęmudostóp
izasymulujęataknapodłodze,alboudam,żesię
krztuszę,byzastosowałnamniechwytHeimlicha.
Wkażdymraziepowszystkimpomyśli,żeuratował
miżycie,conatychmiaststworzyłobymiędzynami
nierozerwalnąwięź.
Właśniemiałamzabieraćsiędoroboty,kiedy
usłyszałam,jakAllen,jedenzestałychbywalców
apartamentuJasona,wrzeszczy:
Ken!
Obejrzałamsię.
Ken?
Kennieprzyszedłnaimprezę.Wiedziałabymotym.
Kenbyłpopijającymgatorade,ubranymwsportowe
ciuchy,rzucającymprzemądrzałekomentarzekumplem
donauki,nawetmożnapowiedzieć,żebyłsłodki,jeśli
komuśpodobająsięgładkoogolenimięśniacy
zaktórymijazdecydowanienieprzepadałam.Niebył...
Szczękamiopadła,kiedyAllenwbiegłwpodskokach
dosalonu,ajegofryzuranagrzybkaiokulary
podrygiwałymunagłowie,gdyruszyłdonowegogościa
Jasonazszerokootwartymiramionami.
Dajesz,bracie!
DziękiunikowiwostatniejchwiliMarkMcGrath
wkrawaciecałkowiciewykiwałAllenainiedałsię
przytulićaniprzytrzymać,uśmiechałsiętylko
zwyższością,gdyjegoprzysadzistyprzyjacielokularnik
prawierunąłnastolik.
OmójBoże.TojestKen.
Nagleniemiałamzielonegopojęcia,corobić.Kenbył