Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wrócidoswegostaregotrybu.Zwłaszczanienależałobaćsięniczego
zestronyowychtrzechurzędników,którzywłączylisięzpowrotem
wwielkąmachinęurzędnicząbankuiniemożnabyłodostrzec,abysię
zmienili.K.kilkakrotniewzywałichdoswegobiura,pojedynczo
irazem,tylkowtymcelu,byichobserwować,izakażdymrazem
odprawiałichuspokojony.
Gdyowpółdodziesiątejwieczórprzyszedłdodomu,gdzie
mieszkał,spotkałwbramiewyrostka,którystałrozkraczywszynogi
ipaliłfajkę.
Kimpanjest?spytałnatychmiastK.izbliżyłswojątwarz
dotwarzychłopaka:wmrokusieniniebyłowidaćdokładnie.
Jestemsynemstróża,proszęwielmożnegopanaodpowiedział
chłopak,wyjąłfajkęzustiusunąłsięnabok.
Synemstróża?spytałK.istuknąłniecierpliwielaską
opodłogę.
Wielmożnypansobieczegośżyczy?Czymampójśćpoojca?
Nie,nieodparłK.,wgłosiejegobrzmiałocośjak
przebaczenie,jakgdybychłopakzbroiłcośzłego,ale
onmuprzebacza.
Jużdobrzerzekłiposzedłdalej,lecznimwstąpiłnaschody,
jeszczerazsięobejrzał.
Mógłpójśćwprostdoswegopokoju,ponieważjednakchciał
pomówićzpaniąGrubach,odrazuzapukałdojejdrzwi.Siedziała
zpończochąwrękachprzystole,naktórymleżałjeszczecałystos
starychpończoch.K.usprawiedliwiałsięzroztargnieniemzpowodu
późnejpory,alepaniGrubachbyłabardzouprzejmainiechciała
słuchaćjegousprawiedliwień;jemu,mówiła,służyrozmowąokażdej
porze,wieprzecież,żejestjejnajlepszyminajsympatyczniejszym
lokatorem.K.rozejrzałsiępopokoju,znowuwszystkowróciło
dodawnegostanu,naczyniaodśniadania,któreranostałynastoliku
przyoknie,byłyjużtakżeuprzątnięte."Rękakobiecapotrafi
wcichościwielezdziałać",pomyślał,onbypewnieprędzejstłukł
filiżanki,aniżelijewyniósł.PopatrzyłnapaniąGrubachzodcieniem
wdzięczności.
Dlaczegopanijeszczetakpóźnopracuje?spytał.Siedzieli
razemprzystole,aK.zanurzałodczasudoczasuręcewstosie
pończoch.