Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
chmurzy?Tęskniłazasłońcemiciepłym,choćkapryśnympolskim
latem.Wdodatkukoleżankaprzesłałajejzdjęciebyłegochłopaka
zdziewczyną,dlaktórejjązostawił.
–Cozadupek–wyszeptała.Przecieżtobyłamiłośćchwilowa,
możetylkozauroczenie,jednakitakjątozabolało.Poczułasięjeszcze
bardziejsamotna,zapomniana,nieszczęśliwa.Czytokiedyśminie?
Tostraszne,przepełniającejąuczucie?Niespokojnemyślinie
pozwalałyjejzasnąć.Akiedywkońcuumęczonawłasnymilękami
przysnęła,śniłjejsiętamtenchłopakzklifu.Obserwowałago.Nagle
nogaześlizgnęłamusięzeskałyizacząłspadać.Aonaniemogłanic
zrobić.Obudziłasięprzerażona.Irozmyślałaonimdorana.
KolejnedniupływałyAmandzienaurządzaniupokojuirobieniu
szkiców.Wreszciedotarłyzamówionefarbyisztaluga–itosprawiło
jejnaprawdęwieleradości.Amandaodwrześniamiałazacząć
wieczorowestudialicencjackiezjęzykaangielskiego.Zawszebardzo
dobrzesięuczyłaimarzyłaokontynuowaniunauki.Angielski,
malowanie...Tobyłoto,cowywoływałouśmiechnajejtwarzy.
WpiątekranoodwiedziłająJessica.Radosnaiśliczna.
–Czekałam,ażdomniewpadniesz.Aletogóramusiałaprzyjść
doMahometa.Coporabiasz?–zapytała.
–Nictakiego,główniemaluję.Jedynązaletąmojegoprzyjazdu
doPortrushsąwspaniałewidoki.
–Słyszałam,żewyprawanaklifsięudała.Mójbratbył
zachwycony.
–Igorjestwporządku.Lubięgo.
–Onciebieteż,bardzo.Dlategoproszę,jeślinicdoniegonie
czujesz,niedawajmunadziei.Niechcę,byznowucierpiał.
–Niedajęmunadziei,wręczprzeciwnie.–Amandauniosławysoko
głowę.–Aco?Onteżźleulokowałswojeuczucia?
–Jakkażdyznas,kiedyś.Samożycie...Dziśzapowiadasię
słonecznydzień,dlategozabieramcięwpewneekscytujące
miejsce...–Jessicapromieniałauśmiechem.