Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Tak,iniepocieszęcię,botuczęstopada.–Odparł,puszczając
doniejoko.–Jateżczasemmarzęogorącympiaskuimorzu.
–Cociętutaknaprawdętrzyma?
–Co?Tujestpięknie.Irlandiamożejestchłodnaidzika,ale
niepowtarzalna.Pokochałemtomiejsceityteżpokochasz.
Amandazrezygnacjąpokiwałagłową.
–Przyznaję,jesttuniezwykle,aleniebędęmieszkaławPortrush
dokońcażycia.Jestemtu,botakzdecydowalirodzice.Amojeżycie...
ktotowie...
–Życielubinaszaskakiwać.Zwłaszczakrzyżowaćplanywbrew
naszejwoli.
Amandawyglądałanazmęczoną.Jejjasnewłosyrozwiewałwiatr.
–Długobędziemystądschodzić?
–Możemyzbiec,jeśliwolisz.
–Chybawolę–rzuciła,poczymzaczęłabiec.Pochwilisię
rozpadało.AleAmandaniezrezygnowała.Marzyłaociepłym
prysznicuikakao.Wkońcuzbieglinasamdół.Igorodwiózłjąniemal
poddrzwidomu.
–Dziękujęzamiłąwyprawę.Byłofajniemimoniepogody.
–Dousług.Dokądmamcięzabraćnastępnymrazem?
–Narazieidędopokoju.–Uśmiechnęłasiędoniego.–Trzymaj
się.
–Pa–odparł,kiedyjużzniknęławśrodku.Igorwiedział,żetak
łatwozniejniezrezygnuje.Byłaniezwykła.Aonmiałwobecniej
swojeplany.
KiedyAmandależaławieczoremwłóżku,zastanawiałasię,
cotuwłaściwierobi.Corobiwmiejscu,wktórymciąglepadaalbosię