Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Okej,zrozumiałem,zamykamsię.
Ciekawenajakdługo.Amandauśmiechnęłasiępodnosem,nie
odrywającwzrokuodpobliskichurokówPortrush.
Kiedywkońcudotarlinaszczyt,niemogławyjśćzpodziwu.Widok
rozpościerałsięnaocean,któregofalerozbijałysięościanyklifu.
Mamyszczęście,boniemamgły.Jaksięczujesz,niebolącię
nogi?
Trochę,alebyłowartosiętudostać.Terazjużsamabędęmogła
tuprzychodzić.
Sama?Wystarczy,żepowiesz,aciępodrzucę.
Igor,alemożejachciałabymczasemprzyjśćtusama?
Jasne.
Dzięki.Cudowniebyłobytupomalowaćwsamotności.
Szkoda,żeniemożesznamalowaćmnie.
Nieprzyjmujęszczególnychzamówień,atobytakiewłaśnie
było.Zrobiłazabawnąminę,poczymdalejwpatrywałasięwotchłań
oceanu.Wkońcuzdecydowałasiępodejśćbliżej.
Musiszbyćostrożna!Corokuginątuludzie...Ciekawość
inieuwagamogąkosztowaćcięzbytwiele.Niewchodźnaotwartą
częśćklifów.Nigdy.
Amandalekkopobladłazprzerażenia,aIgor,widzącto,dodał:
Przepraszam,niechcęcięstraszyć.
Dziewczynatylkoodparła:
Lepiejjużwracajmy.Popatrznaniebo.Znowuzaczynasię
chmurzyć.
Nadklifemfaktyczniezaszłosłońce.
Chybanadchodziburza.Igorchwyciłzarękę.Zaczęlisię
wycofywać.
Czytutajzawszejesttakzmiennapogoda?Jaktużyć?zapytała.