Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Tymczasemsłońcerazrozświetlałookolicę,araztonęło
wszarzyźniechmur.Pochwilijednakcałkowiciesięwypogodziło.
Noiproszę.Idealnapogodanabieganie.Iktotumówiodeszczu?
przekomarzałasięAmanda.
Tutajaurajestbardziejzmiennaniżkobieta.Samasięprzekonasz.
Więcjak,zaczynamy?Aleuprzedzam,momentamibędzieślisko.
Zaryzykuję.Tojak?Ruszamy?Chcęwbiecnatenklif.
Bywaniebezpieczny.Alespokojnie,przymnieniczłegocięnie
spotka.
Amandaprzemilczałatowyznanie.Izaczęłabiecpierwsza.Igor
ruszyłzanią.Mielidopokonaniasporyodcinek,bonaklifprowadziła
trasaubitazeżwiru.
Jestogromny,wspaniały...Amandazaczesaławłosywkitkę,
któraterazporuszałasięwtaktjejbiegu.
Tutajjestpełnotakichboskichmiejsc,wktóremożemysięudać.
NiedalekoruinynawiedzonegoDunluceCastle,polegolfowe,
możemyteżponurkować...
Dzięki,aleraczejumówięsięzJessicą.Zwłaszczadotego
nawiedzonegomiejsca.Wiesz,takibabskiwypad.
Znowudajeszmikoszazaśmiałsię.Tonic.Poczekam.
Poczekasz?Igor,jużmówiłam,żenieszukamchłopaka.
Azmieniająctemat,alejestemgłupia.Niezabrałamtelefonu.
Aco?Prowadziszblog?
Nie,alemalujęikochamfotografować.Pozatymtakicudnatury
zasługujenauwiecznienie.
Corazbardziejmniezaskakujesz.Serio.Igorspojrzałnanią
zuznaniem.
Tonictakiego.Mampasjęjakwieleinnychosób.Pozatym
zadużogadasz.