Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
dłużejwtymmiejscu,jakkolwiekbyłotodotychczas
jedynemiejsce,gdzienatrafiliśmynawodęodczasu
opuszczeniadoliny.Kłopotwtym,żedotegowodopoju
mogłyteżprzychodzićdzikiezwierzęta,aokolica
słynęłazliczniewystępującychtupanter.Coprawda
niebałamsięspotkaniaztymizwierzętami,aleteżnie
zależałomispecjalnienaszukaniuznimikontaktu.
Najgorsząudrękąbyłajednakmyśl,żetracimycenny
czas.Ścieżkawiłasięzakosami,wobecczegociągle
byliśmywidocznizwioskiLondre.Oczywiście,ztej
odległościniemożnabyłorozpoznaćnaszychtwarzy,
alemożnabyłodostrzecdwieciemnesylwetki
podżnikówzmierzającychwkierunkudrogidla
pielgrzymek,jazaśbardzoniechciałampozostawiać
zasobąjakichkolwiek,nawettakmglistych,wskazówek
codomojejmarszruty.Gdybymbyłasama,wolałabym
raczejcierpiećtorturyniżzatrzymywaćsięchoćby
namoment,aniemającsiłdomarszubyłabymgotowa
czołgaćsięnakolanach.Alebiednylamabyłtak
wyczerpany,żezmęczeniewyraźniewzięłownimgórę
nadostrożnością.Raczejupadłniżusiadłnawilgotnym
listowiu,więczabrałamsiędozbieraniadrewnaogień.
Tużobokodkryłamstrumyk.Wartkopłynącawoda
uwolniłanasodkoniecznościskorzystaniaztej,która
sączyłasięwśródbutwiejącychliści.Gorącaherbata
zdużąilościąmasłapokrzepiłanaswielce,ale
touczuciezadowoleniasprawiło,żemójtowarzysz
zapadłwsen.Omałoconierozpłakałamsięzrozpaczy.
Każdazmarnowanaminutazmniejszałamojeszanse
nasukces.Wiemjednakzdoświadczenia,żepotrzebie
snuniesposóbsięoprzeć.Cóż,pozwoliłamwięc
Jongdenowipospać,leczponiecałejgodzinie
obudziłamgoiwyruszyliśmywdrogę.
Świadomość,żejesteśmytuzupełniesamiośmielała
nasikontynuowaliśmynasząwspinaczkęjeszczedługo
powschodziesłońca.Kiedynieoczekiwanieusłyszeliśmy
jakieśgłosydochodzącezwyższejpartiigóry,przejęci
panicznymstrachem,owładnięcijedynąmyślą,bynikt