Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
idopierocozaparzonejherbaty.Nawygodnymdziennym
wypoczynkuzasiadłopięćmłodych,żywo
rozprawiającychpanien.
–Ach,spotkaniawtymgroniesąminiezmierniemiłe.
–Madelinezamknęłapowoliswojeorzechoweoczy
ipociągnąwszyniewielkiłykherbatyzgustownie
zdobionejporcelanowejfiliżanki,leniwieopadła
nawysokieoparciefotela.Wtymtowarzystwieczułasię
wyjątkowoswobodnie,niezwracałauwaginadobre
maniery,którychuczonojąodnajmłodszychlat.Zjej
kasztanowych,wysokoupiętychwłosówwysunąłsię
kręconypukieliopadłniedbalenaczoło.
–PannoMaclay,twewłosysądzisiajwyjątkowo
niesforne.–Jannyzachichotała,wyciągnęłarękęwstronę
przyjaciółkiizałożyłalokzajejucho.
PannaJannyParcy,jednaztowarzyszekMadeline,
byłainfantylna,zawszeuśmiechniętaiponadmiarę
ruchliwa.Zpowoduswojejnazbytszczupłejfiguryczęsto
podupadałanazdrowiu.
–Postanowiłamupiąćwłosysama,dałamPosykilka
godzinwolnego.–Madelineuśmiechnęłasiękrzywo.
–Widaćzrobiłamtodośćnieudolnie.
Jannybacznieprzyglądałasięfryzurzedziewczyny,nic
przytymniemówiąc.Jejpiwneoczyotworzyłysię
szerzej.Dobrzeznałaprzyjaciółkę,niechciałajej
prowokować.PannaMadelineMaclaywewszystkim
dążyładoperfekcji,agdycośnieszłopojejmyśli,często
nerwywymykałyjejsięspodkontroli.Jannynatomiastnie
dbałanadmiernieowygląd–jejkręcone,kruczoczarne
włosynaogółbywałyrozburzoneprzezpośpiech,wjakim