Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–zacząłopowiadaćMordechaj.–Organizujątamgrupyzłożone
zsamychmłodychludzi.Naraziekupująpistoletyićwiczą.Zastrzelili
kilkukonfidentówiludzizGestapo.Wyznaczylinawetdowódców
drużyniopracowaliregulaminy,takjakwprawdziwymwojsku.
Amytutajsiedzimyjakwciemnejnorze.
–ZnamdziewczynyzChalucy,któremająbroń–odpowiedziała
muMira.
–Wiemy,żechłopcyzBunduteżjużmająpistolety–odezwałasię
Tosia.
–Achociażumiejąznichstrzelać?–zakpiłaCywia.
–Notosięnauczą.–Tosiawzruszyłaramionami.–Jatambym
chętniepostrzelałasobiedoNiemcówztakiegowalthera,gdybym
gooczywiściemiała.Aleniemam.Iniewiem,skądmogłabym
gowziąć.
–Jawolałabymautomat–zaśmiałasięMira.–Alebysięzdziwili!
GdybytakzobaczyliŻydówkęzkarabinem.Czytałam,żewAnglii
iwAmerycekobietyteżsłużąwwojsku.UNiemcówkobietyrobią
tylkojakopielęgniarkialbomaszynistkiwbiurach.Widziałamkiedyś
temałpy,jakparadowałypoWarszawiewtychswoichbiałych
koszulkachipodkrawatami.Ciekawe,czyteżmiałybytakiebutne
miny,gdybymusiałyiśćnaUmschlagplatz.
–AjaspotkałemwBędzinieczłowieka,którymówił,żesąobozy,
gdziewzamkniętychpomieszczeniachumieszczonesąjakieś
urządzeniadozatruwanialudzispalinamizsilników–zmieniłnagle
tematAnielewicz.–Apotemwynosząstamtądichciałaipalą
narusztach.Alezanimpalą,tojeszczeichprzeszukują,tetrupy.
Ściągająobrączkiiwyrywajązłotezęby.Niektórymkobietomścinają
włosynaperuki.Słyszałemtoodkolejarza,nawetwymieniłjakąś
miejscowość,aleniezapamiętałem.PonoćtogdzieśnaŚląsku.–Głos
Mordechajazadrżał.Dziewczynywzięłygłębokioddech,milczały.