Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Onpłakał.–Stachu,nierozpaczaj,onaniejestnikimnadzwyczajnym,
dajęcisłowo(icoztego?iczymusibyćnadzwyczajna?),tysiącejest
takichkobietwWarszawie(tak,napewnotysiące),wierzmi,
przysięgam:będzieszszczęśliwy,zobaczysz,doceniącię,podobaszsię
kobietom,wiemotym,diabliwiedządlaczego,alesiępodobasz
–powiedziałamWojtkowi,jakwyszedłzwięzieniaimiałpomysł,
żebyzrobićsobiezemniekochankę,pamiętasz,powiedziałammu,
bopytał,cojatakiegowtobiewidzę,powiedziałammu:Staszka
Narbejatojauwielbiam.Wyobrażaszsobiejegominę?
Wytarłmokrąodłeztwarz,uśmiechnąłsię.
–Więcco,mogęnaciebieliczyć?
–Spóźniłeśsię,mójmiły.Apozatym…
Niedokończyła.Onrozumiałibezsłów:niemogłagosobiewziąć
teraz,kiedyszalałzrozpaczy,kiedyjeszczebyłciepłyodmarzeń
otamtej.
–Maszkogoś?–domyśliłsię.
–Ktośjest.
–Napoziomie?–dopytywałsię.
–Szalejezmiłości.
–Aty?
–Coja?Dopieszczona.Dotknęłamkiedyśniechcący–no,może
chcący–jegouda,byłotakietwarde,odtegosięzaczęło.Czegosię
gapisz?Przecieżtybyłeśzakochanyjakwariat.(Agdybymniebył
zakochany?–pomyślał).–Jateżmamtwardeuda–powiedział.
–Skądmogłamwiedzieć?Pogłaskałagopopoliczku.–Niemartwsię,
itakcięuwielbiam.
Otodom,wktórymmiałswojąkwaterę.Miejscepostoju.Jak
podczasdługiegożołnierskiegomarszu.Cudzemieszkanie,cudze
meble,cudzeciuchywszafie.Schronieniedlabezdomnego.Pochwalił
Marzannę,żedobrzeprowadzi.Onadotknęłamalutkądłoniąjego