Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Listysprzeduwięzienia
liczbarekrutów,abyruszyćwdrogę.
ZatemKołtowskirazemzswojążoną
przybieglidomnie,daćimjakieśwyjście,
bojużwiadomo,żeuniwersytet
niestajenigdywobronieprzedwojskiem,
laboranturawięcnanicsięprzyda.
Więckrótkądrogą,chociażpóźnapora,
ichprowadziłemdoSobczakówitam
takuzgodniłem,żeKołtowskizmiejsca
weźmieposadęczłonkaKomitetu
SprawPrzesiedlenia.BędziewChodorowie,
itozświetnyminawetpoborami.
Kilkustraceńców,takżepoborowych,
jedzieznimrazemmieszanatopaczka.
Akiedypotem,takokołoósmej,
wgęstychciemnościachwracałemdodomu,
przysamymprzejściudrogiMikołaja
dwukonnanamnieruszyłafurmanka,
którapędziłaszybkoibezświatła.
Dostałomisiędyszlemwpierś,takmocno,
żemsięprzewrócił.Koniezaśstanęły,
ależcifurmanbatempędziłdalej,
choćwidziałdobrze,żeczłowiektamleży,
iztrudemtylkoprzezskłębionąmasę
mógłwózprzeciągnąć,ależwreszcieciągnął.
Inanieszczęściewtejżechwilijeszcze
autojechałowśladzafurmanką:
więctakjakmogłem,czołgnąłemsięzjezdni.
Wszystkobolało,myślałemżekości,
ręceinogi,iżebraibiodra
pogruchotane.Ledwiesiędowlokłem
domojejkuchni,byinwentarzzrobić
cozemniejeszczecałopozostało.
Płaszcziubranienicnieucierpiały
ach,jaktoważne!Jakwestchnąłemzulgą!
Potemtenogi,zwłaszczalewaboli
alejestcała,niemazadraśnięcia,
39