Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
sobie,jaksiępracujewidłami.Bardzosięspociłem.
Wnormalnychwarunkachkiwnąłbymjednympalcem
iwszystkobyłobyzrobione.
Wpółgodzinyżłobekmójbyłgotowy.Powiesiłemwidły
zpowrotemnahaku,zdjąłemzgrzbietuniebieskiplecak,
postawiłemgouwezgłowiaiznamaszczeniemułożyłem
sięnaposłaniuzesłomy.Ręcezłożyłemskrzyżowane
napiersiach,abymojemuleżeniunadaćcharakter
uroczystyidostojny.Przezdziuręwdachustajenki
wpatrywałemsięwniebo,wktórymjeszczekilkagodzin
temubyłemizktóregokilkagodzintemuspadłem.Nie
muszęchybamówić,jakiebyłymojemyśli.Problem
utraconegorajunurtujeprzecieżwszystkich.No,możenie
wszystkich,aleprzynajmniejtych,którzyczekają.
Oddychałemgłęboko.Pełnąpiersią.
Przyszłababuleńkaiprzyniosłacośdojedzenia.Gdy
tylkozobaczyłamnieleżącegonasłomie,uwierzyła.
Kwaśnemlekoichlebwypadłyjejzrąk,azustwydobył
sięcichyjęk:
Namojąmiotłę,jakładnieposprzątał!
Spojrzałemnaniąłagodnie,awtedybabciaporaz
drugikrzyknęłazprzejęciemizapomniawszyotym,
żenienależyzostawiaćposobienieporządku,wybiegła
zestajenki,żebyogłosićświatudobrąnowinę.
Wstałem,podniosłemchleb,ucałowałem
goipieczołowicieschowałemdoniebieskiegoplecaka.
Kwaśnemlekoprzysypałemziemiąisłomą.Okwaśnym
mlekurównieżmówionowprzepowiedni,alecorozlane,
torozlanezlizywaćniebędę.Białakozapodeszła
ipróbowałaraciczkamirozkopaćmiejsce,wktórym
rozlałosiękwaśnekoziemleko.Rozczarowałasię.Potem
podeszłaidotknęłamnieswoimwilgotnympyskiem.
Odczułemtojakprośbę,niewiedziałemjednakdokładnie,
ocokoziechodzi,azgadywaćniechciałem,gdyż
mogłempopełnićbrzemiennąwskutkipomyłkę.