Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Odpędziłemzwierzęnajłagodniejszymruchemręki,
najakibyłomniestać,iwygodniejumościłemsię
wsłomie,abywreszciezakosztowaćzasłużonej
izapowiedzianejwksięgachdrzemki.Niezapomniałem
oczywiścieoponownymuroczystymidostojnymzłożeniu
rąknapiersi.Otakichszczegółachtrzebazawsze
pamiętać,gdyżnigdyniewiadomo,czyktośniewpadnie
napomysłpodglądaniamniepodczassnu.Cichociemno-
cichoniebiescyniemogąpozwolićsobienajakąkolwiek
nieostrożność,najakikolwieknieprzemyślanygest,
najakąkolwiekprzypadkowąminę.Mojarolanie
pozwalałaminawygodnerozwaleniesięnasłomie,gdyż
mojawygodamogłabybyćodczytanajako
nieprzyzwoitość.Zupełnieprostymchłopemprzecieżnie
byłem.
Przebudziłemsię,gdyusłyszałem,żektośdobierasię
dodrzwistajenki.Ktośchrząknął,innyktośgłośno
splunął,ajeszczeinnyktościchopuściłgazyizaraz
potemzakląłpodnosem.
Zaszybko,zaszybko...Wtakimmomencie,wtakiej
historycznejchwilitakipośpiech!Wstydziłbyśsię,
brzydkiBalti!usłyszałempełennaganygłos.
Musiałem,Melchi,naprawdęjużmusiałem.Nie
mogłemdłużejwytrzymać,noiwymsknęłosię
tłumaczyłsięktoś.
Aj,żebyprzedstajenkąpierdziećjakostatniaświnia!
zabasowałtrzecigłos.Niepodobamisięto.
Przepraszamcię,wrażliwyKacpi,przepraszam
wszystkich!Zsercaprzepraszam.Niebiosarównieżniech
czująsięprzeproszone.Aleprzecieżtoniemojaidea.
Jakiśśrodekzastępczymusiałemznaleźć.Ażenamnie
padło,cóżemjawinien?No,cóżem?Aniołyśpiąprzecież
jakzabite,animyśląmuzykować.
Tywieszdokładnie,kogotymswoimpierdnięciem
obraziłeś.Tywiesz!Tywiesz,nakogołaskaspłynie,