Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
DopralninaŻelaznejpoddwudziestymszóstym?
Tak.
Jakimskrótempralniaznaczybieliznę?
Skrótem?Zastanawiałasięprzezchwilę.Zaraz,doprawdy…wyszłanachwilę
dodrugiegopokoju,przyniosłastamtądręcznik.Tugdzieśmusibyć…gosposiapamięta,
onasiętymzajmuje,alewyszławtejchwili…O,jestpokazałaznak.Porucznikprzyjrzał
się.ByłotonS-43”.Aleocochodzi?Okradlipralnię?
Zdecydowałsię.Wyjąłzeswojejteczkiskrwawionąkoszulę,tak,abyniewidaćbyło
rękawa.
Czytojestkoszulapanimęża?
Wiepan,koszuletakiepodobnepowiedziałazwahaniem,dotykającmateriału.
Owszem,onmajasnoniebieskiezpopeliny,chociażterazrzadkojenosi,wolinylonowe.A
skądpantowziął?O,Boże!krzyknęła,kiedynagłymruchemrozwinąłrękawy.Tokrew?
Krew.Znalezionokoszulęwpodwórzu,wjednymzpojemnikównaśmiecie.Lewy
rękawjestprzedziurawionynożem.Czypanimążsięnieskaleczył?
Ależskąd,przecieżbymotymwiedziała!
Toniemusiałobyćpoważneskaleczenie.Możeniechciałpaniprzestraszyćiwyrzucił
odrazukoszulęnaśmietnik?
Potrząsnęłagłową.Wciążzestrachemspoglądałanazakrwawionyrękaw.
Tubyłyznaki,właśnienS-43”.Przedwyrzuceniemzostaływyprute.Dlaczego?
Nonsensodparłagniewnie.Jakpanmógłodczytać,żetobyłnaszznak?Przecież
tunicniewidać,tylkotrochęśladówpoukłuciuigłą.MożebyćSalboGczyCwzruszyła
ramionami.
PralniarozpoznałaznakijakonS-43”zauważył.KiedydyrektorSkolnickibędzie
wdomu?Nieczekającnaodpowiedź,sięgnąłdotelefonu.Jakitamjestnumer?
Dogabinetu:19-26-26.Alenaradajestpewniewsalikonferencyjnej,tamsiępannie
dodzwoni.Niechpanprzyjdziejutroranogdzieśkołowpółdosiódmej,boosiódmejmąż
wyjeżdżadofabryki.Alboniechpanteraztampojedzie.Anajlepiej,niechpanpoczekana
gosposię,niedługowróci.
Gosposia,tęgakobietaobladej,nalanejtwarzy,długomedytowałanadkoszulą,
wreszcieorzekła,żentakjakbypanadyrektora,alemożeinie”.Natomiaststanowczo
zaprzeczyła,jakobySkolnickiskaleczyłsięwrękę.
Jużjabymotymwiedziała.Albopanidodałaniedbale.
Dyrektorowa,postawionatakzdecydowanienadalszymplanie,poruszyłasięniepewnie
wfotelu.Wtrąciła,żemążczęstowyjeżdżaikupujesobiebieliznęwedługwłasnegogustui
uznania,tozagranicą,towinnychmiastachkraju.Trudnosięwięcczasemzorientować,ile
czegomaijakie.
Skowroński,trochęzirytowany,wpakowałkoszulędoteczkiipojechałdofabrykinT-
20”.Oknasalikonferencyjnejbyłyoświetlone.Nadziedzińcustałokilkasamochodów,widać
naradajeszczetrwała.Postanowił,żepoczeka.Wieczórbyłciepły,siadłwięcnaławceprzed
budynkiemadministracyjnym,dowiedziawszysięprzedtemodportiera,którysamochód
należydoSkolnickiego.Portierbyłrozmowny,nudziłomusię,przysiadłnatejsamejławcei
chętnieprzyjąłpapierosa.
Popółgodzinieporucznikwiedziałodyrektorzenaczelnymjeszczewięcej,niżmu
powiedzianowkomendzie,byłytojednakznowusprawyczystofabryczne.Słuchałichraczej
zzawodowegoprzyzwyczajenianiżzpotrzeby.Wreszciektośśpieszniezbiegłzeschodów,
potemzaczęliwychodzićpokilku,rozmawiającisprzeczającsię.Ostatniukazałsiędość
wysoki,silniezbudowanymężczyznazpłaszczemprzerzuconymprzezramięigrubo
wypchanąteczką.
6