Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
odrazusiępolubiłyizakażdymrazem,gdyAlinarobiła
zakupy,gawędziłysobieprzezkilkaminut.Wogólecoraz
więcejosóbwokolicyrozpoznawało,niezauważenie
stawałasięczęściąlokalnejspołeczności.
Gdystanęłaprzyladziezwiktuałamiwkoszyku,
spytała:
PaniMario,odwczorajniemamprądu.Pojęcianie
mam,cosięstało.Niewiepani,ktomógłbysprawdzić,
cosiędzieje?
Ot,kłopot.NajszybciejRoman,aleonmaterazjakąś
fuszkęwSuwałkach.Wrócidopierowsobotę…O,może
typomożesz?zwróciłasięradośniedomężczyzny,który
stanąłzaAliną.Łukaszmafirmęremontową,znasię
natakichsprawachdodała.
Tenmruknąłcośniezrozumiale,kładącprzykasie
zgrzewkęwodyikiśćbananów.Byłwysoki,miałszerokie
barkiiwielkiedłonie,asiwe,krótkoprzystrzyżonewłosy
mocnokontrastowałyzogorzałątwarzą.Ubranybył
wznoszonyT-shirt,spodniebojówkiiporządne,choć
podniszczonetrapery,aleuwadzeAlinynieuszły
markoweokularyprzeciwsłoneczneidrogizegarek.
Nieudawaj,żeniesłyszysz.PaniMariaszturchnęła
mężczyznęwramię.Pojedźisprawdź,cosięstało.
Toprzecieżniedaleko,wRzepkach.
Tosześćkilometrówwjednąstronę,ajamamrobotę
podAugustowem.
BardzoproszęmipomócAlinazbłagalnym
uśmiechemzwróciłasiębezpośredniodoŁukasza
zajmietopanuchwilkę.Odwczorajniemamprądu
iwody.Niewiem,cosięstało,umoichsąsiadów
wszystkodziała,więcmożetonicpoważnego…