Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Albonapowróttych,zktórymilepiejdawałsobieradę,bonawet
iztakązałogąwracałanadzieja.Nibykażdegoznichznał,jednak
tunatratwiezdawalisięinni.Najczęściejmilczeli,głównieotym,
cotakbardzobolałoiniepotrzebowałosłów.Piotroblepiony
wapiennympyłemzkamieniołomówpojawiłsiępopierwszym
tygodniudryfowania.Byłyjeszczesuchary,resztkaczekoladyipuszki
zwodą.Tratwanieprzeciekała.Toonznalazłapteczkę,pomógł
założyćusztywniającełupkinazłamanąnogę,anawetzłowiłrybę,
którązjedlinasurowo,wmilczeniu.Nakonieczapytał:„Dlaczego
wówczasnieskoczyłeś?”iulotniłsię,nieczekającnaodpowiedź.
PokilkunastudniachpowróciłzBenem.Chwilęwspólniemoczylinogi
wzbierającejsięnadnietratwywodzie.ZtymżeBenniemiałjuż
stóp,odkolanzwisałymubezkrwawestrzępyporozrywanychprzez
rekinyłydek,fragmentypiszczeli;byłkrótszyniżprzedwypadnięciem
zjachtuimamrotałpodnosem:„Zepchnąłeśmniezaburtę,gdy
jeszczeżyłem”.
Czyjagowyrzuciłem?Przezchwilęskupiałmyśli,nadktórymi
niepanował,pojawiałysię,przeplatałyigasły;zsuwałsięwkolejny
majak.Unosiłsięponadoceanem,tratwamalała,awokółrósłpusty
bezkres.Cudzejużmyśliwirowałynadprzestrzenią,słyszałskargi
kogośporzuconegonalądzie,powtarzającesięjakechonieznanedotąd
nadwodami,niemożliwe,więctomusisiętylkozdawać...
Mógłbyzsunąćsięztratwy,porzucićiutonąć.Uciecodtej
udręki,odprzyjmowaniakary.Niebyłpewien,ilejeszczewytrzyma,
niewszystkoosobiewiedział,niekażdązprzekroczonychgranicę
rozumiał,choćkilkajużrazyukładał,porządkowałswoje-cudze
zawłaszczoneżyciorysy.Możeijedenznichjużodpokutował,choćby
tennajdawniejszy.Zbałaganiarskiegorachunkuwynikało,
żenakażdegozsiebiemiałpotygodniuprzemyśleńnatratwie.
Nakażdego?Ostatniowszyscyrazemsiedzieli,kiwalisięnaboki
ibalansowaliwrytmfal.Nazmianęczerpaliwodę,jakbyspecjalnie
chcieliprzedłużyćoceanicznyczyściec.Ichjużniebyło,chociaż
wracaliiudawali,żesą.
Oddzielającyodmrokuświttylkomaminadzieją,bowrazznim
zobaczynowejątrzącesięrany,poczujesmródowrzodzonychkończyn