Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
PROLOG
Drętwiałnadniepółzatopionejtratwy,tracącresztkiciepła.
Czarne,skłębioneniebostygło.Mimoopuchniętych,zaropiałych
powiek,podświadomiewypatrywałświtu.Tahistoriakiedyśsię
zaczęła,miałajakiśpoczątek.Niepamiętałjużtego.Teraz
przypuszczał,żeczekanapomoc,któraprzyjdziewrazzbrzaskiem,
zpierwszympromieniemdnia.Zapadałwsen,budziłsię,znów
przysypiał,doponownegozachłyśnięciasięwodązdnatratwy,
wtedykaszlał,rzęził,dźwigałsięnałokciach,byodzyskaćoddech.
Nogibezwiedniepodkulałpodbrodę,uciskającbrzuch,takuspokajał
powtarzającesiękonwulsje.Dawnowyrzygałostatniespleśniałe
suchary.Jużkilkarazyumierał,aleniedokońca;nieudawałosię.Nie
umiałtegozrozumieć,wiedział,jakłatwojestodebraćczłowiekowi
życie.Miałwtympewnedoświadczenie.Terazzdawałosięono
bezużyteczne.
Wzmagającysięszum,narastającyłoskotzałamującychsięfal
mógłsięśnićjeszczezpoprzedniegosztormu,alboteżzapowiadał
najawiegroźbęrozbiciasięonadbrzeżneskały.Brakowałojeszcze
potrącaniatratwyprzezżarłacze...Cośsięjednakdziałonowego.Fale
przestawałyunosićgoponadhoryzont,któregoitakoddawnanie
widział,opadałyirosłyłagodniej,usypiająco,uśmierzającchwilami
ból,aleniedotkliwezimno.Kołysałymonotonnie,traciłysiły,jakon.
Tensen,choćniejego,byłinny,nadciągałzinnegomorza.
Zwysiłkiemuniósłgłowę,zaczerpnąłpowietrza,rozkaszlałsię.
Wodywtratwieprzybywało.Wustachczułsączącąsięzwarg
iporanionejtwarzykrew.Miałagorzkismakwkurwionegooceanu,
któryodtygodniwymierzałmuzasłużonąkarę.Zdnianadzieńtracił
wiaręwsenstakiegotrwania,mimowszystkowciążmodliłsię
ojeszcze,ojeszcze...iskomlałomiłosierdzie.Głównieweśniealbo
wtedy,gdybyłnaskrajuświadomości,gdykojarzył,
comanasumieniu,więcikara,jakdomniemywał,zwielokrotniała.Jej
wymierzaniewydłużałosięnieprzypadkowo.Ospałośćżywiołu,
chwilowachyba,dawałaszansęnietylenaodzyskaniesił,ile
nazdobycieczasunaodejściewnastępnebezczucie,wkolejnyletarg.