Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
głosu,czerwona,zoczamipełnymiłez,zasłuchana.
Potemwyciągnęładoniegorękędrobną,suchą
irzekła,walczączewzruszeniem:
–O,palpancygaroipowiedzcojeszczeponaszemu!
–Panidobrodziejkazdaleka,jaktoodsynasłyszałem
–uśmiechnąłsięobcyłagodnie.
–Toniemójsyn,tylkosynowiec.JedziemyzAlgieru.
O,dawnotuniebyliśmy!Latdwadzieścia.Onbył
dzieckiem,ajamłodądziewczyną.Noipatrzpan,znowu
jesteśmy.
–Musiałapanizatęsknić?
–Ba!
Rzuciłagłową,apotempokiwałaniąwobiestrony
wmilczeniu,zamyślonarzewnie.
Alepochwilirzeczywistośćznowująogarnęła
radosna,więcpoczęłamówić:
–Boto,widzipan,mójbrattamosiadł.Kupił
wAlgierzeposiadłośćidobrzesiępowiodło.Mamyogród
ipole,dębykorkowe,pomarańcze,ryż,warzywa,żeby
tylkonietakdaleko!
–Panidorodzinyjedzie?Zapewnewodwiedziny?
–Atak!Zostawiliśmytudużokrewnych!Odwiedzimy
wszystkich.Niechpoznająnaszegochłopca,aonniech
teżzobaczy,jaktutajwygląda.
ZwróciłasiędoKonstantegozuśmiechem.
–Noiniechniesamwraca!–dodała.
–Aha,zżoneczką!–rzekłobywatelzuśmiechem.
Zapaliłcygaroipochwilinamysłuspytał:
–PaństwomająkrewnychwWarszawie?Znam
profesoraJamontawgimnazjum,gdziemójsynsię
kształci.
–Tozinnychzapewne.NaszarodzinazPolesia,naroli
osiadła.Sątamdwiesiostryzamężne,stryjidzieci
stryjowskie.Ajakżenaimiętemuprofesorowi?
–Władysław.Młodyjeszczeczłowiek,alechorowity.
–Władysław?Patrzcieno!ByłWładekustryja!Ale
skądbysiętamwziął?MyztychJamontów,
conaPolesiu!
–Ano,zachlebemmógłodejśćjakwielu.Znam