Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Każdymaswojeupodobania.Każdemugrozicoinnego.
Corzekłszy,popędziładalej.
Podwóchdniachpełzaniażółwznowuspotkałjaszczurkęwpobliżu
zgromadzonychludzi.Nierozważnieprzycupnęłananodzejednegoznich.Zanim
sięobejrzała,zdzieliłkijemimartwąodrzuciłnabok.Żółwzbliżyłsię
donieszczęsnejilamentujączawołał:
Jaszczurko,tylerazycięostrzegałem,żenienależyigraćzlosem.Tyzaś
zawszemiałaśwłasnezdanie:„Każdymaswojeupodobania.Każdemugrozi
coinnego”.Niechciałaśmniesłuchać.Ijużniemacięnatymświecie.
Owielbłądzie,kozieiszakalu
Wielbłądożeniłsięzkoząiszczęśliwiezesobążyli.Kozaurodziładwójkę
udanychdzieci.Abywykarmićrodzinę,częstochodziłanarynek,gdzie
dokonywałazakupów.Pewnegodnia,gdyjakzwykleposzłanatarg,wielbłąda
odwiedziłszakal.
Cozciebiezagłupiec!napominałsąsiada.Bojakinaczejmożna
nazwaćkogoś,ktowdomuprzechowujetaksmacznykąsekinawetgonie
spróbuje?
Zażenowanywielbłądodpowiedział:
Dzisiajskorzystamztwojejradyzarazpopowrocieżonyzrynku.Zaczekaj,
nieposkąpięjejmięsaidlaciebie.
No,nareszcie!uradowałsięszakal.Jeślipozwolisz,toukryjęsiętu,pod
łóżkiem.
Wielbłądudałsięnaśrodekizby,uklęknąłiostrzegłszakala:
Kiedyzabioręsiędodzieła,maszmilczećjakskała.
Rozmowiesąsiadówzprzerażeniemprzysłuchiwałysiędzieci
kozy
.Dokładniesłyszałysłowaszakalaiwszystkoto,copostanowiłwielbłąd.
Wybiegłynadrogęiniecierpliwieoczekiwałypowrotumatki.Gdywreszcie
ujrzały,wołałyjednoprzezdrugie:
Samasłyszałaś,coszakaltylerazyjużpowtarzał.Dzisiajudałosię
muprzekonaćnaszegotatę.Postanowiliciępożreć,kiedytylkowróciszdodomu.
Tenprzeklętysąsiadniedajenamspokoju.Uwziąłsięnanaszedomostwo.
Alejeszczetegopożałuje!Zaczekajcietutaj.Pobawciesiędoczasumego
powrotu.
Kozajeszczerazudałasięnarynekikupiłatammiodowychcukierków.
Wdrodzepowrotnejzabraładzieciiwszyscyrazemwrócilidodomu.
Mamo!Takboimysię,żemogązrobićcikrzywdęmartwiłysięniebożęta.
Niemaciepowodówdożadnychobawuspokajałaichrodzicielka.
Wkrótcestanęliprzedchatąwejściowądozagrody
.Kozaweszładownętrza
inaśrodkuizbyzobaczyłamęża-wielbłądazezwieszonymiwargami.Pozdrowiła
go,aleniezwróciłnaniąnajmniejszejuwagi.Odezwałasiędoniegozadając
jakieśpytanie,aledalejmilczałjakzaklęty
.Niechciałteżwziąćniczego,cokupiła
narynku.Dopierogdywetknęłamudopyskasłodkie,miodowecukierki,ożywił
sięizapytał:
Gdziedostałaśtakiesmakołyki?
Widzisz,jakijesteśgłupi.Tylerazyzachęcałamcię,abyśposzedłzemną
natarg,atyzawszemiodmawiałeś.Otóżtakiesmakołykidostałdziśkażdy,kto
zjawiłsięnarynku.Schwytanobowiemwieleszakali,odktórychpochodzicała
tasłodycz.Komutylkowpadłwręceszakal,tenrozrywałgonakawałki